#91 2011-01-29 22:10:23

 Oranjezicht

Stały bywalec

Skąd: Wrocław/Gżira (MTL)
Zarejestrowany: 2010-10-25
Posty: 173
Punktów :   15 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Lucas strasznie się cieszył, że jego choroba powoli ustępuje i będzie mógł się trochę pobawić z Paulą i Evelyn, co zresztą Marcos, za pozwolenie Lucii zorganizował. Była taka piękna pogoda i mógł wreszcie przebywać na świeżym powietrzu. Nienawidził przebywać całe dnie w zamkniętym pokoju na dodatek samemu. "Będę musiał pójść znaleść Lucie i zapytać się czy w tym stanie będę się już mógł bawić z Thomasem. Nie wiem dlaczego ale wyczuwam jakieś napięcie panujące wśród dorosłych, ale nie chcę się plątać w ich sprawy, zresztą i tak mi nic nie powiedzą, w końcu jestem tylko małym chłopcem. Najważniejsze, że choroba mija, jedna na lato to już wystarczająco dużo nie chcę więcej. Idę zapytać się Lucię i Thomasa i podziękować za magiczne pigułki, mam nadzieję, że Lucia ma ich więcej dla wszystkich dzieci...hmm a może ja jestem jej ulubionym pacjentem?" - zastanawiał się Lucas w drodze do pokoju Lucii


http://img156.imageshack.us/img156/6001/beztytuupqh.jpg



Klieb raqda la tqajmux

Offline

 

#92 2011-01-29 23:06:43

 paulax5

Wymiatacz

Zarejestrowany: 2010-09-15
Posty: 1147
Punktów :   29 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Lucia siedziała u siebie w pokoju i przeglądała dokumenty kiedy ysłyszała pukanie
…….puk……puk…….
-Lucia to ja mogę wejść?- spytał Lukas
-no jasne ze możesz
Kobieta wstała z krzesła przy biurku i podeszeła do chłopca
-coś się dzieje? Źle się czujesz?
-nie, nie już bardzo dobrze się czuję właśnie dlatego przyszedłem, żeby Ci podziękować, że pozwoliłaś mi iść razem z Paula, Evelyn i Marcosem na ten pikinig, było super!
-no to cieszę się, że jesteś zadowolony, ale coś nie wyglądasz na smutnego…
-nie, po prostu czuję, że nie powinniśmy pójść bo teraz widzę, że Elsa z Hectorem są źli na Marcosa i resztę i nie lubię takiego napięcia
-wiesz są na pewno źli wkońcu opuściliście lekcje, choć tak w sekrecie to powiem ci, że ja tam się cieszę, że poszliście na ten piknig zresztą jakby mi się pomysł nie podobał to bym nie pozwoliła iść Tobie i Marcosowi z przyjaciółmi też, ale czasem trzeba odpocząć, zrelaksować się i na chwilę oderwać się od codzienności 
-a… a kiedy będę mógł zobaczyć się z Thomasem?  Już się bardzo dobrze czuje!
-wiem Lukas to dobrze, że już Ci lepiej ale jeszcze możesz go zarazić. Możę jutro lub pojutrze Cię do niego zabiorę
-Super! Już się nie mogę doczekać
-no Thomas też już ciągle się o Ciebie dopytuje, nie długo się zobaczycie
W tym momencie Lucia otrzymała sms

Julia25 napisał:

Siedząc z ambulansie Hector napisał SMS do Lucii.

Lucia, mieliśmy 'mały' wypadek samochodowy. Sandra jest ranna i jedziemy do szpitala. Uspokój Paulę, jeśli będzie nas szukać. I miej ją na oku. Proszę.

Kobieta niewiedziała co powiedzieć była w szoku
-yy… Lukas…, przepraszam Cię na muszę teraz pojechać coś załatwić idź się pobaw z Paula, Evelyn i Javierem jak wróce do Ciebie wpadne
Lucia postanowiła, że natychmiast pojedzie do szpiatala, przecież nie mogła tak bezczynnie siedzieć. Po drodze wpadła na Amelię
-Amelia, ja… ja musze teraz pojechać proszę zajmij się Lukasem i Paula niewiem ile to potrwa
-coś się stało? Jesteś taka wystraszona
-ja… wląsnie dostałam wiadomość i… Hector z Sandrą mieli wypadek, wiec…
-wypadek? Nic im nie jest?
-niewiem Amelia, muszę jechać i to sprawdzić, proszę przekaz delikatnie ta wiadomość Marcosowi żeby zajął się jakoś Paula, jak będę wiedziała w jakim są stanie to zadzwonie do Ciebie, dobrze
-tak, zajmę się nimi,
-Dziękuję Ci, przepraszam ale muszę już jechać

Kobieta wsiadła do samochodu i ruszyła, jachała już chwilę kiedy zdała sobie sprawę, że przecież ona niewie do którego szpitala ich zabrali. Wyjeła telefon i zaczeła obdzwaniać okoliczne szpitale. Dopiero przy trzecim szpitalu- Sand Sebastian recepcjonistka powiedziała, że właśnie przywieźli rodzeństwo z wypadku samochodowego jednak kobieta
Nic nie wiedziała na temat ich stanu. Lucia bardzo się denerwowała cała drogę, gdy wreszcie dotarła na miejsce.

-Jestem najszybciej jak się dało, co z Sandra??
Hector! Słyszysz mnie?
-Lucia…ja…
Męźczyzna po tych słowach upadł na ziemie
-Hector! Boże Hector co Ci jest?
Lekarka podeszła do Hectora i uniosła mu głowę
-Hector? POMOCY!!
Z  gabinetu wyszedł Miguel
-Lucia?? Co się stało
-Hector on… zamdlał, pewnie to wstrząs mózgu
-nie zrobiłem tomografie i wszystko wporządku
Męźczyzna otworzył oczy
-Lucia? Skąd się tu wziełaś?
-spokojnie Hector już dobrze, zemdlałeś, napisałeś mi sms przecież nie mogłam Was tak zostawić
Lucia wraz z Miguelem pomogli wstać i usiąść Hectorowi na ławce
-powinien Pan odpocząć to z tego stresu, ciągle jeszcze jest Pan w szoku
-ja… muszę iść do siostry
-Hector usiądź tu i poczekaj, proszę. Ja do niej pójdę
Lekarka odeszła kawałek dalej do Miguela
-to Twoi znajomi?
-tak, właśnie co z nimi, co z Sandrą?
- jest na urazówce, miała wbity pręd w rękę, niewiem co dalej z nia bo zajmowalem się Twoim kolegą, w karetce widać było, żę nie wygląda to najlepiej
-Dziękuję Ci Miguel,
-a co tam w ogole slychać u Ciebie? Niewidzieliśmy się już chyba ze 2 lata
-no jakoś tak będzie, dobrze pracuje w Internacie Czarna Laguna, a tak to się nic nie zmieniło, przepraszam Cię wpadną jeszcze później najwyżej do Ciebie teraz muszę zobaczyć co z Sandrą
-no dobrze rozumiem, to będę czekał

Lucia poszła na urazówkę do Sandry, gdzie dowiedziała się, że Sandrę przewieziono już na salę, wróciła więc do recepcji gdzie Hector podawał dane.
Jak pielśgniarka wiedziała już wszystko powiedziała , że mogą oni odwiedzić Sandra. Oboje natychmiast udali się do jej Sali…
-Sandra! Jak się czujesz? – krzyknął podbiegając do niej brat
-dobrze, już mi lepiej, ale lekarz powiedział, że musze zostac do jutra
-no to tak na wszelki wypadek Sandra, zawsze tak trzeba, czasem niektóre powikłanie wychodzą dopiero później, jutro Cię stąd zabierzemy, a jak ręka lekarz mówił, że miałaś szczęcie i nie uszkodziło to ani naczyn krwionośnych ani kości, no i z dzieckiem w porządku, więc nie masz się co martwić. A teraz opowiedzcie mi jak to się stało?
-my… jechalismy…
……pik…..pik…
-Przepraszam Was na chwilkę Amelia dzwoni


-tak?
-Lucia! Cos się stało z Lukasem… on.. karetka..
-Amelia, spokojnie co się stało? Po koleji
-ja niewiem on zemdlał na lekcjach i zadzwoniłam po karetke, oni wiozą go do szpitala
-ale gdzie?
-niewiem Lucia tak się matrwię o niego
-spokojnie będzie dobrze, a wiesz może jak lekarz go zabierał?
-nie… chociaz czekaj jeden z nich to był chyba Miguel, Lucia co z nim będzie?
-niewiem zaraz spróbuję się czegoś dowiedzieć i zadzwonie, nie deneruj się, będzie dobrze, zajmij się dzieciakami ona pewnie tez sa przerażone

-przepraszam Was ale musze na chwilę wyjść…
-Lucia coś nie tak?
Lekarka już chciała powiedzieć co jeszcze ją martwi ale już nie chciała zapewniać rodzeństwu kolejnego stresu. Wyszła z gabinetu i pobiegła do recepcji
-przepraszam czy nie przywieziono tu jakiegoś chłopca?
-tak, nie dawno przyjechała karetka
-a gdzie teraz jest?
-w gabinecie zabiegowym jest u niego lekarz
Przestraszona Lucia biegła jak najszybciej tylko umiała
-co ja powiem Rebece i Martinowi? Miałam się nim zająć!- jak mogłam go zosatwic?
Biegnąc Lucii rózne myśli przychodziły do głowy, tak bardzo bała się o chłopca
Wbiegła do gabinetu i zobaczyła 2 lekarzy w tym Miguela

http://img402.imageshack.us/img402/8779/fgeg.jpg



-Lukas, Boże co się stało? Miguel co mu jest?
-Lucia- krzyknął z radości w płaczu chłopiec
-boję się, chcę wrócić do Intenatu
-Lucia? Skad wiedziałas?
-Amelia do mnie zadzownila co mu jest?
-niewiem jeszcze, zemdlał.  musimy dopiero zrobić badania ale mały nie bardzo chce, znasz jego rodziców? Muszę zadzwonić i ich poinformować, że mały tu jest
-Lukas, kochanie już jestem, będzie dobrze nie martw się
-Lucia, ja chcę do Internatu…
-wrocimy spokojnie
Kobieta przytuliła chłpca, póżniej podeszła do lekarza
-jego rodzice wyjechali… to moi przyjaciele i w zasadzie teraz on jest pod moją opieką, jak ja mogłam do tego dopuścić
-o czym ty mówisz przeciez to nie Twoja wina
-mogłam nie pozwalać mu na ten piknik
-co?
-widzisz Lukas ostatnie trzy dni był chory, ale dostawał leki i było wszystko dobrze, dziś jak u niego byłam to był całkeim zdrowy, więc co się teraz stało?
-zaraz się czegoś dowiemy, jak zrobimy badania- mówiąc to lekarz podszedł do chłopca

http://img338.imageshack.us/img338/2267/lukasek.jpg



-Lucia, ja się boje, nie chcę tu być
-spokojnie Lukas, lekarz zmierzy ci tylko ciśnienie dobrze?
-nie!
-czemu? Przeciez to nie boli
-Nie chcę!
-to ja to zrobię, dobrze? Wiesz, że będę delikatna jak zawsze ok.?
-no dobrze
………po kilku minutach……
-Ciśnienie ma w normie, trzeba zbadać krew, jak go osluchiwałem to słyszałem różne szmery, boję się, że to zapalenie płuc
-ale rano było jeszcze dobrze, nierozumiem
-czasem tak się zdarza
Kobieta podeszła do chłopca
-Lukas, posłuchaj, muszę ci pobrać krew- obiecuję nie będzie bolalo poczujesz tylko małe ukłucie
-nie Lucia proszę
-szybciutko, zamknij oczka i zaraz będzie po
Chłopiec nie bardzo przekonany zamknął oczy
-no widzisz byłeś bardzo dzielny, jestem z Ciebie dumna
Lekarka podała koledze krew do zbadania i została jeszcze chwilę przy chłopcy aż zasnął

Wyszła z jego pokoju, aby go nie obudzić i pomyślała, że musi powiedzieć o tym Rebece i Martinowi przecież nie może przed nimi tego ukrywać. Wyjeła telefon...
-Halo? Rebecka? Tu Lucia, nie mam dla Was dobrych informacji…
Nie denerwuj się tylko już jest wszystko pod kontrolą…
-ale co się stało
-Lukas ma małe problemy ze zdrowiem, znaczy zemdlała, ale już naprawdę jest z nim dobrze..
-zemdlał?
-tak, ma robione właśnie badania. To najprawdopodobniej zapalenie płuc
-jestescie w szpitalu?
-tak w Sand Sebastian, cały czas przy nim będę więc się nie martwiecie
-my właśnie wracamy do Internatu, niedługo do Was przyjedziemy…

Ostatnio edytowany przez paulax5 (2011-01-30 14:59:25)

Offline

 

#93 2011-01-30 12:59:49

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

daglas89 napisał:

Rebeca weszła do szpitala i poszła porozmawiać z Mamą...

Wsiadła do windy i zajechała na 3. Weszła do pokoju mamy i zobaczyła że rozmawia ona z Lekarzem.

-Dzień dobry doktorze, Cześć mamo
-Witam pani Rebeco.
-Cześć córeczko
-Jak panie doktorze stan pacjentki ?
-Dobrze, wyniki są świetne, więc możemy pani mamę dziś wypisać.
-Nie za szybko?
-Nie, wszystko dobrze się goi po operacji i nie ma sensu żeby pani mama leżała dłużej w szpitalu a dochodziła do zdrowia w gronie rodziny.
-Dziękuję doktorze.
-Nmzc Proszę dbać o mamę.
-Będę, i jeszcze raz dziękuje.
-Przyniosę nie długo wypis i leki jakie powinna brać pani mama.


Lekarz wyszedł a Rebeca zwróciła się w stronę mamy.

-I jak się czujesz?
-Dobrze.
-Cieszysz się że nie długo wychodzisz  stąd?
-Oczywiście że tak, gdzie bliźniaki?
-Pojechali z Martinem załatwić wypis ze szkoły.
-Jak to wypis?
-Postanowiłam że się przeprowadzicie bliżej mnie i Martina żebym miała cały czas ciebie i moje rodzeństwo na oku.
-A one to zaakceptowały?
-Nie było łatwo Ane przekonać ale jakoś daliśmy we trójkę rade.
-Davide nie miał nic przeciwko temu?
-Nie mamo.
-Dziwne.
-Wiesz mamo że zawsze z sobą szczerze rozmawialiśmy.
-Tak.
-To powinnaś wiedzieć że Davide miała problemy w szkole z jedną z nauczycielek i nie radził sobie. Nie chciał żebym ci o tym mówiła ale muszę.
-Ale czemu mi o tym nie powiedział?
-Nie wiem mamuś, wiesz jaki ojciec był na pewno się bał. Z tego co wiem to chodził z córką tej nauczycielki i jak z sobą zerwali to zaczęła się na nim wyżywać.
-Która to nauczycielka?
-Od historii.
-Ta miła kobieta?
-Wiesz mamo każdy jest miły do czasu aż ktoś nie zrobi mu przykrości czy jego bliskiej osobie.
-Ale co teraz z nim będzie?
-Nic, teraz to ja go będę uczyć i się trochę nad nim poznęcam
-No wiesz  co córeczko.
-Przecież żartuje sobie mamuś
-To dobrze, a co z domem?
-Koleżanka miała się rozejrzeć i zobaczyć czy w okolicy Internatu są jakieś domu na sprzedaż.

Dryn, Dryn, Dryn ...

-O wilku mowa. Przepraszam cię mamo za 5 minut wrócę.
-Dobrze córeczko.

Rebeca odebrała telefon od przyjaciółki

paulax5 napisał:

-Cześć Rebecko! Tu Lucia
- –Cześć Lucia, coś się stało z Lukasem, że dzwonisz?
-nie, z Lukasem w miarę sobie radzę, ale mam problem…
--w miarę?? Jaki problem?
-nie problem nie dotyczy Lukasa chodzi o to, że… wczoraj… wieczorem….
- tak?
-no wczoraj wieczorem piłam wino z Jackiem i no wiesz było nam bardzo miło, wspominaliśmy stare czasy i…
- piłaś wino z Noiretem?
-no tak jakoś wyszło, rano się obudziłam u niego w łóżku, było naprawdę super wczoraj nareszcie troszkę odpoczęłam i zapomniałam choć na chwilę o tych wszystkich ostatnich wydarzeniach, ale niewinem co robić
-spałaś z Jacqesem?
-no jakoś tak wyszło…
-jakoś tak wyszło … haha
-proszę nie śmiej się tylko mi pomóż, on ostatnio z Amelią coś zaczął kręcić i nie chcę się im teraz wcinać może on ją kocha?  No i sama już nie wiem  w końcu kocham też Hectora
-może porozmawiaj najpierw z Jackiem na temat tego co się wydarzyło między Wami wczoraj i zobaczysz co on Ci powie
-jak zwykle masz rację Rebecko, co ja bym bez Ciebie zrobiła?? Dziękuję Ci A jak tam przygotowania do przeprowadzki?
-dobrze, pomału przekonuje do tego rodzeństwo, choć nawet się już na to zgodzili z entuzjazmem, rozmawiałam już z Hectorem i przyjmie ich do naszej szkoły
-to świetna wiadomość, pytałam się tutaj w okolicy o jakieś domki na sprzedaż, niestety na razie nic nie ma najbliższy jest jakieś 30 km od Internatu, ale tak sobie pomyślałam, mój domek w lesie stoi prawie pusty, Thomas ma pokój na dole, parter jest przez ze mnie zajęty masą starych rupieci ale cała góra jest pusta i wolna, dzieciaki miały by blisko do Internatu no i ja bym tez często przychodziła to od razu pomogła bym Ci przy mamie. I opiekunkę można by załatwić jedną więc kosztami się podzielimy na pół, co o tym sądzisz?
-wiesz to musiałabym jeszcze porozmawiać z mamą i rodzeństwem to w sumie od nich zależy
-no pewnie to jak się zdecydujesz to daj mi znać musiałabym trochę przygotować i posprzątać przede wszystkim w domku
-dobrze jak z nimi porozmawiam to za dzwonie, pa
-pa Rebecko

Rebeca skończyła rozmawiać z przyjaciółką i wróciła z powrotem do mamy

-Słuchaj mamo dzwoniła przed chwila moja przyjaciółka Lucia i ma propozycje.
-Jaką?
-Sprawdzała czy są jakieś domy na sprzedaż w okolicy Internatu ale nie ma żadnych.
-Wiec jednak się nie przeprowadzamy?
-Nie, przeprowadzacie, tylko że Lucia zaproponowała mi że by wynająć od niej na jakiś czas górę jej mieszkanka po puki nie znajdziemy coś w okolicy.
-Ale nie będziemy jej tam przeszkadzać?
-Nie ona praktycznie tam nie mieszka, tylko jej chory synek i pielęgniarki które się nim zajmują.
-A co jest temu małemu?
-Ma alergie na światło nie może wychodzić na dwór bo inaczej promienie słoneczne go zabiją, tzn. dostanie strasznych bąbli na całym ciele. Więc żyje w zamknięciu Lukas strasznie go lubi.
-Biedy maluch, a czemu ona tam nie mieszka?
-Bo mieszka w Internacie mamo jest tam lekarką i byś miała od razu blisko lekarza a bliźniaki blisko szkołę.
-Dobrze zgadzam się.
-Jesteś kochana.

Rebeca uścisnęła mamę i wysłałam sms-a do Luci.

Hej
Mama się zgodziła, więc wynajmę od ciebie górę twojego domku na jakiś czas do puki czegoś innego nie znajdziemy w okolicy.
Jesteś kochana. Do usłyszenia, odezwę się później. Pa
Rebeca


W tym samym momencie kobiety miały trójkę gości

Villa napisał:

Martin z bliźniakami wreszcie dojechali do szpitala, a tam Rebeca przywitała ich z uśmiechem na twarzy [...]

Ostatnio edytowany przez daglas89 (2011-01-30 18:02:24)


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

#94 2011-01-30 13:33:27

 Villa

Stały bywalec

Skąd: Sercem z Hiszpanii:*
Zarejestrowany: 2010-08-22
Posty: 127
Punktów :   
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Villa napisał:

I cała trójka ruszyła z powrotem do szpitala, gdzie czekały już Rebeca z mamą. Do tego z bardzo dobrą wiadomością..

Martin z bliźniakami wreszcie dojechali do szpitala, a tam Rebeca przywitała ich z uśmiechem na twarzy.

- Czyżbyś tak bardzo za mną tęskniła, że już na wejściu uśmiechasz się na mój widok, zażartował Martin.
- Oj Martin, ty i te twoje żarty Mamy po prostu dla was bardzo dobrą wiadomość.
- No to mów nam tu szybko, jednocześnie powiedzieli Ana i David.
- Już, już, to wasza cierpliwość
- Oj tam, oj tam, mów szybko, dodali bliźniaki.
- No właśnie kochanie, nie trzymaj nas tyle w niewiedzy
- Wracamy do domu, do internatu, do naszego syna Lucasa, mama czuję się już dobrze, wyniki są świetne, lekarz właśnie ją wypisuje

Bliźniaki aż podskoczyły z radości, na wieść, że z ich mamą już lepiej, no i byli ciekawi, tego jakże ,,słynnego" internatu. A Martin rzucił się na Rebecę, tak się cieszył, w końcu stęsknił się już za Lucasem.

- Czy ty chcesz nas zgnieść Jesteś nie możliwy naprawdę.
- Wiem kochanie, ale tak się cieszę, Lucas na pewno już nie może się doczekać. Zaraz do niego zadzwonię i mu powiem, że wracamy.
- O nie, nie, nie. Ani mi się waż. Zrobimy mu niespodziankę.
- Tak jest! Pani życzenie jest dla mnie rozkazem.

I wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Chwilę później pojawił się lekarz z mamą Rebeci i bliźniaków.

- Wszystko już gotowe. Możecie państwo wracać spokojnie do domu, wszystkie zalecenia są na wypisie, proszę dbać o mamę, to naprawdę wspaniała osoba, powiedział lekarz.
- Dobrze Panie Doktorze, jak najbardziej dostosujemy się do Pańskich zaleceń.
- W takim razie powodzenia.
- Dziękujemy, do widzenia.

- To co mamo gotowa na podróż?
- Zwarta i gotowa, w końcu poznam swojego wnuka.
- W takim razie czas ruszać. Powiedział Martin.
- Głuptasku, a co ze wszystkim, zapomniałeś, że w domu jest jeszcze pełno rzeczy.
- Kochanie, nic się nie martw, już wszystko załatwione, wszystko z bliźniakami załatwiliśmy po drodze.
Najpotrzebniejsze rzeczy macie ze sobą zabrane, a resztę dowiezie firma przewozowa. Domem zajęła się już agentka nieruchomości.
- Uszczypnij mnie, bo nie uwierzę. Ty i bliźniaki? Ty, to rozumiem, ale bliźniaki i załatwianie.
- Siostra, nie wierzysz w nas, no ładnie.
- Tak, a co z Suzi w takim razie?
- Jak to co, Suzi jedzie z nami, czeka już na nas Odpowiedział Martin.
- Tak więc ja pojadę z Twoją mamą i Davidem, a ty ze swoją siostrą.
- Już się zaczyna, co wy tam znowu knujecie.
- My siostra nic, po prostu facet z facetem, to zawsze o autach pogada i takich tam męskich sprawach
- Ok, ok, to, co ruszamy
- Komu w drogę temu czas, odezwała się w końcu przyszła teściowa Martina, który oczywiście przyznał jej rację


5 minut później byli już w drodze do Internatu. Rebeca z siostrą oczywiście jak to kobitki rozmawiały o facetach No, Rebeca opowiadała siostrze o Martinie, który w tym samym czasie opowiadał Davidowi o planach ślubnych i .. O wielkiej niespodziance dla Rebeci. David nie mógł wyjść z podziwu i postanowił oczywiście pomóc we wszystkim Martinowi. To będzie ich słodka tajemnica..


Kilka godzin później po długiej i wyczerpującej podróży w końcu dotarli na miejsce...


http://i1238.photobucket.com/albums/ff488/thalia51/Banery%20-Tapety/Beznazwy-1kopia-10.png

Offline

 

#95 2011-01-30 13:56:46

 Julia25

Moderator

4987041
Zarejestrowany: 2010-07-01
Posty: 1165
Punktów :   14 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

-Zostanę dzisiaj z tobą. Powiedział Hector do siostry po wyjściu Lucii. -A jutro razem wrócimy do domu. -uśmiechnął się do kobiety.
-Ale twoje obowiązki dyrektora...\
-spokojnie, Elsa wie co robić jak mnie nie ma. Amelia zajmie się dziećmi. Najważniejsze jest aby z tobą było wszystko dobrze. Wiesz co? Zdrzemnij się a ja zadzwonię do Internatu i dowiem się jak sprawy stoją, dobrze?
-Dobrze. A jak będziesz wracał to kupisz mi jakiś soczek? Strasznie mi się chce pić po tych wszystkich lekach.

Po wyjściu Hectora Sandra zamknęła oczy. Była wyczerpana dzisiejszym dniem. Wizyta w jej starym domu, wypadek, szpital. Za dużo tego jak na jeden dzień. Już usypiała, gdy nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu. Niezdarnie lewą ręką wyjęła go z szuflady. Na ekranie wyświetlił się numer Manuela. Sandrze serce zabiło mocniej, nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Cześć Sandra. -usłyszała głos mężczyzny, za którym już zdążyła się stęsknić. -Co tam słychać?
-Hej Manuel... -Sandra zastanowiła się, czy powiedzieć mu o wypadku. Z jednej strony był jej bliski, ale z drugiej ciągle był jej lekarzem. -Wiesz, miałam mały wypadek...
-Wypadek? -zainteresował się psycholog. -Gdzieś ty znowu wlazła?
-Wracaliśmy z Hectorem z małej...wycieczki. I jakiś samochód zajechał nam drogę no i... Wpadliśmy na drzewo.
-Ale nic wam się nie stało? Jesteście cali? -głos Manuela zdradzał że się tym bardzo przejął.
-Trochę się potłukliśmy, ale nic poważnego. Na razie jesteśmy w szpitalu. Jutro powinnam wyjść.
-Wpadnę do ciebie jak skończę dyżur. Trzymaj się i odpoczywaj.
-Taki mam zamiar. Powiedziała kobieta rozłączając się.


Sandra odłożyła telefon do szuflady wyciszając dźwięk. Była zmęczona i jedyne o czym marzyła w tej chwili to drzemka. Zamknęła oczy i od razu zapadła w sen pełen bólu, cierpienia i nazistowskich eksperymentów na dzieciach.

* * *

Manuel nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Planował na jutro równie przyjemną sesję w terenie a tutaj się okazało, ze kobieta, na której mu zależało miała wypadek. Postanowił, ze pojedzie do niej najszybciej jak będzie mógł. Nagle uświadomił sobie, ze nawet nie wie w jakim jest szpitalu. Zadzwonił na jej telefon, ale Sandra nie odbierała. Wykręcił więc numer Lucii.
-Hej Lucia, tu Manuel. Masz chwilkę?
-W zasadzie to mam. -powiedziała cicho wychodząc z sali Lucasa. -O co chodzi?
-Dzwoniłem do Sandry i mi powiedziała, ze miała wypadek. Wiesz w którym jest szpitalu? -zapytał roztrzęsionym głosem.
\-W San Sebastian, ale... Manuel? Jesteś tam?
Jednak mężczyzna już się rozłączył. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że głupio postąpił nie dziękując Lucii za informację.

Lucię zdziwiona odłożyła telefon. Zachowanie Manela było dość... Dziwne. Pierwszy raz odkąd go znała usłyszała go w takim stanie.
-Widocznie zależy mu na Sandrze. -pomyślała z uśmiechem. -Chciałam znaleźć przyjaciółce dobrego psychologa, a wyszło chyba troszkę za dobrze
Lekarka wróciła do sali, gdzie leżał Lucas. Chciała być przy chłopcu cały czas, do momentu przyjazdu Rebecki i Martina.

* * *

W laboratorium



-Doktor Abigeile? Może pani tu na chwilę podejść? -młody mężczyzna spojrzał w stronę starszej kobiety, uzupełniającej przy biurku karty pacjentów. Podniosła wzrok znad sterty papierów.
-O co chodzi, Camilo? Wydajesz się być niezaniepokojony.
-Pamięta pani to ostatnie zlecenie badania krwi? Tego rodzeństwa z wypadku...
-Tak, właśnie, Richardo prosił, byś dał mu znać, jak będziesz miał wyniki.
-Powtórzyłem to badanie czterokrotnie i za każdym razem dostałem ten sam wynik. Co jest z racjonalnego punktu widzenia... niemożliwe.
Doktor Abigeile podeszła do mężczyzny.
-Co masz na myśli mówiąc, ze coś jest nie tak?
-Badanie krwi mężczyzny jest w porządku, ale jego siostry... Proszę, niech pani spojrzy. -powiedział podając jej wydruki.\
-Białe i czerwone krwinki w normie, płytki krwi też...  Zawartość innych składników w normie, oprócz wysokiej obecności hormonów wskazujących na trzeci miesiąc ciąży. Niespotykana obecność przeciwciał typu delta... -nagle głos kobiety zamarł. W pamięci pojawił jej się niewyraźny obraz dawnego wspomnienia. Trzyletnia dziewczynka przyszła z mamą i bratem na badania okresowe. Nic dziwnego, ze matkę zaniepokoił fakt, iż mała w ogóle nie choruje. Skład krwi dziewczynki wykazał obecność właśnie przeciwciał, czyniących ją odporną na prawie wszystkie wirusy. Badania powtarzane regularnie, aż do 5 roku życia, nie wykazały żadnych zmian.
-Pani doktor, coś się stało? -zapytał niezaniepokojony Camilo.
-Jak się nazywa to rodzeństwo i ile mają lat?
-Zaraz sprawdzę. -mężczyzna podszedł do sterty kart pacjentów.
-Sandra. Sandra Pazos i ma 35 lat .Jej brat ma na imię Hector de la Vega i ma 40 lat.
-Wiek się zgadza, ale nie nazwisko. -pomyślała lekarka. -Chociaż w sumie nie wiadomo, co się stało z rodzeństwem po śmierci ich rodziców. A jeśli to są oni?
-Camilo, idź do archiwum i przynieś mi dwie karty, Irene Espi i Samuela Espi. Tylko szybko.
-Dobrze. -powiedział trochę zdziwiony zachowaniem swojej przełożonej.

Wrócił po 10 minutach.
-Proszę, to są ich karty. -powiedział wręczając kobiecie dwie teczki.
-Dziękuję. Dokończ teraz badania i uzupełnij resztę kart. W przypadku Sandry Pazos raczej nie ma mowy o pomyłce. Ja muszę wyjść.

Kobieta zdjęła fartuch i wyszła z laboratorium. Musiała jak najszybciej porozmawiać z tymi ludźmi z wypadku. Jeśli by się okazało, ze to jest rodzeństwo Espi... Po 30 latach mogłaby im przekazać to, co zostawiła u niej ich matka kilka dni przed tym wypadkiem.
W recepcji dowiedziała się, ze kobietę zwieziono na II piętro.

* * *

Doktor Abigeile zapukała do drzwi sali i weszła do środka. Hector siedział na łóżku siostry i z nią rozmawiał. Sandra obudziła się od razu jak jej brat wrócił do sali. Mimo że była zmęczona, nie mogła usnąć na dłużej. Dręczyły ją koszmary, a nie chciała brać żadnych tabletek nasennych.
-O co chodzi? -zapytał Hector widząc lekarkę. -Kolejne badania? Lekarz mówił, ze wszystko jest dobrze, tylko Sandra musi odpocząć...
-Spokojnie, nie przychodzę w sprawie kolejnych badań. -kobieta usiadła na najbliższym łóżku. -Chciałam tylko z wami porozmawiać. -spojrzała badawczym wzrokiem na rodzeństwo. Nie sposób było w nich rozpoznać tej dwójki szkrabów sprzed ponad 30 lat. Ale w ich twarzach było coś znajomego... -Mam wyniki waszych badań krwi. Z panem, Hectorze, jest wszystko w porządku. Ale zastanawiają mnie wyniki pani Sandry...
Kobieta spojrzała przerażonym wzrokiem na brata, a później na lekarkę.
\-Czy coś... Jest nie tak? -zapytała cicho.
-Wie pani, zależy z jakiej perspektywy na to spojrzeć. W pani krwi wykryto obecność bardzo rzadkich przeciwciał typu delta.
-Co to znaczy? -zapytał Hector przeczuwając odpowiedź.
-Pana siostra ma prawie niezawodną odporność na wszystkie możliwe typy  wirusów. Szczerze mówiąc, spotykam się z czymś takim po raz pierwszy od ponad 30 lat. Ma pani dzieci?
Sandra pokiwała głową.
-Dwójkę, a praktycznie już niedługo trójkę.
-Pani pierwsze dziecko jest tylko nosicielem genu odpowiedzialnego za tę cechę, a każde następne ma już ten typ odporności, prawda?
Sandra się zastanowiła. Marcos chorował często w dzieciństwie, Paula prawie nigdy. To wszystko było takie nieprawdopodobne, ale prawdziwe...
Nagle Hector przypomniał już sobie wszystko. Szpital San Sebastian. To do niego jeździli na badania w dzieciństwie.
-Kim była ta osoba? -zapytał.
-Nazywała się Irene Espi. Po tragicznym wypadku jej rodziców, nikt nie wie co stało się z nią i bratem. Zniknęli. -uważnie obserwowała reakcję rodzeństwa.
-To ja... Jestem Irene. -odpowiedziała Sandra trzęsącym się głosem. A Hector... To Samuel.
-Wiedziałam. -powiedziała lekarka. -Na świecie nie ma zbyt wiele osobą z tą cechą krwi. Przypadkiem odnalazłam was po przeszło 30 latach...
-Ale o co chodzi? -Hector był całkowicie zdezorientowany. -Pani nasz szukała? Dlaczego? Policja zabrała nas do sierocińca, mówiąc, ze nie ma się kto nami zaopiekować.
-Jestem doktor Abigeile. Gdy wy byliście pacjentami tego szpitala, ja dopiero zaczynałam tu pracę. Byłam przyjaciółką waszej matki.
Sandra usiadła na łóżku.
-Tyle lat...
-\Wasza matka mi coś zostawia, by wam to przekazać. Kilka dni przed wypadkiem. Przeczuwała, że jesteście w niebezpieczeństwie... Przyniosę to wam wieczorem. -kobieta spojrzała na nich. -Nikt nie wiedział, gdzie się podzialiście po wypadku. -powiedziała kręcąc głową. -Gdy przyjechała po was policja, nikogo nie zastali w domu.
-Ale przecież to właśnie policja zabrała nas do sierocińca. -przerwał jej Hector. -Chyba, że to wszystko było ustalone. Wypadek nie był przypadkiem, a policjanci byli ludźmi z OTTOXu.
-Nic dziwnego, ze nie mogła nas pani odnaleźć. -powiedziała cicho Sandra. -niedługo po tym jak trafiliśmy do sierocińca zaadoptowały nas oddzielne rodziny i zmienili nam imiona. Ja zostałam Sandrą a mój brat Hectorem. Ale nic nie pamiętam z tamtego czasu. Moje najwcześniejsze wspomnienia zaczynają się od 8 roku życia...

Lekarka spojrzała na rodzeństwo. Widać było, ze te wiadomości mocno nimi wstrząsnęły. Chciała się jeszcze tyle od nich dowiedzieć, ale dostrzegła, ze Sandra nie jest w najlepszym stanie. Postanowiła przyjść do nich wieczorem, przynosząc pudełeczko pozostawione przez ich matkę. Chciała im dać czas, by sobie odpoczęli. Spojrzała na zegarek. Musiałą już wracać do laboratorium. Camilo pewnie zrobił tam niezły burdel. Wstała z krawędzi łóżka.
-Zajrzę do was wieczorem i porozmawiamy na spokojnie.
-Pani doktor? -głos Sandry był drżący.
-Tak słonko? -zapytała odwracając się od drzwi.
-...Niech pani na siebie uważa. Ci ludzie są wszędzie i zniszczą każdego, kto wie chociaż trochę o naszej przeszłości.

-Hector? Co ty o tym wszystkim myślisz? -zapytała Sandra po wyjściu lekarki.
-To jest jak jakiś sen... Sam nie wiem co o tym sądzić. Ciekawy jestem, co rodzice zostawili pani doktor.
-Mam nadzieję, ze nic jej się nie stanie... Wiesz co spotykało każdego, kto chciał coś nam powiedzieć lub przekazać.
-Będzie dobrze, siostrzyczko. -powiedział mężczyzna. -Zdrzemnij się teraz trochę. Jestem cały czas przy tobie.
Kobieta uśmiechnęła się do brata i zamknęła oczy.

Ostatnio edytowany przez Julia25 (2011-01-31 15:23:04)


Zapraszam na chomiczka
http://chomikuj.pl/Nadkomisarz



https://lh4.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObWNv8_qI/AAAAAAAAAZQ/t7xEgIslZls/Obraz_hrrqrns.jpg



https://lh5.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObSyUS4qI/AAAAAAAAAZM/TxOY-TwQK6I/4_hrrqrxa.jpg

Offline

 

#96 2011-01-30 14:24:26

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Villa napisał:

5 minut później byli już w drodze do Internatu.Rebeca z siostrą oczywiście jak to kobitki rozmawiały o facetach.

-Co tak milczysz Ana?
-Tak się zastanawiam..
-Nad czym siostrzyczko?
-Czy dobrze robimy z tą przeprowadzką.
-A czemu myślisz że źle robisz?
-No bo wiesz zostawiam wszystkich przyjaciół, znajomych, znajome miejsca i tak się trochę boje czy dam rade w nowym miejscu.
-Ty nie miała byś dać sobie rady? Ze swoim darem?
-Wiesz dobrze że nie lubię słyszeć myśli innych ludzi, ale czasami jest to przydatne.
-Wiem kochanie, ale szybko się zaaklimatyzujesz i poznasz nowych znajomych.
-Spróbuje ale nie będzie to łatwe. A twoi znajomi mają dzieci?
-Tak niektórzy tak.
-A jest ktoś w moim wieku?.
-Tak. Marcos i Ivan.
-Jacy oni są?
-A co chcesz ich poderwać? Nie radze Carol i Julia są strasznie zazdrosne.
-Szkoda a tak bym już kogoś znała.
-Jak chcesz to cię poznam z nimi będzie ci łatwiej się z nimi za kumplować a szczególnie z Julia.
-A czemu akurat z nią?
-Bo też ma dar tak jak my.
-A jaki dar?
-Okropny moim zdanie. Widzi duchy.
-To jej współczuje.

Tak rozmawiając o różnych rzeczach  kobiety jechała cały czas w stronę Internatu.

----- Po upływie dwóch godzin ------

-Ana weź mój telefon i zadzwoń do Martina zrobimy chwile odpoczynku. Muszę czegoś się napić a psa też przydało by się wypuścić żeby chwile polatała.
-Okej, już dzwonie.

----- Po 10 minutach ------

-Co się stało kochanie?
-Nic, po prostu zmęczyłam się tym ciągłym prowadzeniem i chciałam zrobić chwile przerwy coś zjeść lub napić się czegoś.
-Dobrze to idę przenieść z Davide twoją mamę na wózek a wy dziewczyny idźcie coś zamówić do pica ewentualnie jedzenia.
-Ok. Kocham cię i pocałowała go.
-Też cię kocham
-Chodź Ana idziemy do baru.
-Dobra siostrzyczko

Chwile później przyszli Martin z Davide i mamą.

-Chcecie coś do jedzenia? – spytała się Rebca. My z Ana zamówiliśmy sobie po herbacie i ciachu.
-Nie ja nic nie chce  - odparł Davide.
-Mamo?
-Ja też bym prosiła herbatę.
-A ja chce kawę – stwierdził Martin.

Chwile później przyszła kelnerka i przyjechał resztę zamówień. Po jakimś czasie każdy siedział nad swoim życzeniem.

-A teraz, może byście mi powiedzieli wszyscy razem co mój przyszły mąż knuje prze de mną na ślub?
-Kochanie zadaje ci się - odparł nieco zmieszany Martin
-Nie, nie zdaje za dobrze cię znam i wiem że coś kombinujesz.
-Siostrzyczko przesadzasz  - odparł Davide
Rebeca nic  nie odpowiedziała nic na ten temat tylko pomagała mamie się napić.
-Jak chcecie to nic nie mówicie, ale pamiętajcie że nie lubię żadnych niespodzianek. To mówiąc Rebeca wstała i skierowała się w stronę toalety

-Gdzie idziesz?  - chciał wiedzieć Martin
-Do toalety.
-Oj! Mój uparciuch zaczyna się czegoś domyślać nie dobrze.
-Ona taka zawsze jest, chce wszystko wiedzieć więc nie przejmuj się tym Martin  - odparła Victoria przyszła teściowa mężczyzny.
-Może masz racje mamo, i do tego jeszcze jej hormony podczas ciąży. Najlepiej będzie jak przestane o tym mówić przez jakiś czas żeby uśpić jej czujność.
-Nie uda ci się to szwagierku, Rebeci nie da się oszukać.  - stwierdziła Ana.

Zauważyli wracającą kobietę z łazienki i zamilkli.

-Naplotkowaliście się już na mój temat? Możemy jechać dalej?
-Tak możemy jechać  - powiedziała Victoria.

Rebeca poszła zapłacić rachunek i wyszła na zewnątrz bez słowa.

-Pójdę do niej.
-Nie. Davide zatrzymał Martina przed pójściem do ukochanej. - Zostaw ją na chwile samą w spokoju, przejdzie jej po czasie ona zawsze tak reaguje jak czymś się martwi lub jest zmęczona.
-To może przenocujemy tu gdzieś?
-Nie, jedziemy dalej – odparła Ana. Ona strasznie tęskni za Lukasem i chce go zobaczyć jak najszybciej.
-Dobrze to jedziemy. Uważaj na nią Ana, informuj mnie o wszystkim okej?
-Dobrze szwagierku.

Towarzystwo wyszło z baru i zauważyło że Rebeca siedzi na ławce i głaszcze Suzii. Martin ostrożnie podszedł do narzeczonej i ukucnął  przy jej nogach.

-Wszystko w porządku kochanie?
-Nie, jestem zmęczona a w dodatku ty jeszcze knujesz przeciwko mnie.
-Kochanie nie knuje tylko chce ci zrobić niespodziankę w związku z naszą podróżna poślubną a gdzie wyjedziemy dowiesz się za nie całe 3 miesiące.
-Naprawdę tylko to?
-Tak.
-Dobrze ale obiecaj że to nic innego nie jest.
-Obiecuje.
-Kocham cię
-Też cię kocham uparciuchu mój

Rebeca przytuliła się do Martina i zastanawiała się czy to co powiedział  jest prawdą nie wierzyła mu do końca ale nie chciała już dyskutować dalej na ten temat i się spierać nie potrzebnie. Dowiem się za 3
miesiące albo szybciej.

-To co jedziemy? – odparł Martin
-Tak im szybciej tym lepiej.

Każdy poszedł w stronę swojego auta i ruszyli w stronę Internatu

Villa napisał:

Kilka godzin później po długiej i wyczerpującej podróży w końcu dotarli na miejsce

Zajechali pod internat gdy zaczął robić się późny wieczór.

Rebeca wysiadła z wozu i wypuściła Suzi żeby sobie polatała i skierowała się w stronę wozu Martina.

-Kochanie ja skocze po Lucię a ty powiadom Hectora że już wróciliśmy i że jest z nami moje rodzeństwo.
-Dobrze skarbie.
-Poczekacie tu chwile podje po klucze i zaraz ruszymy do domku.
-Okej odpowiedziało chórem rodzeństwo

Rebeca z Martinem weszli razem do szkoły on skierował się w stronę gabinetu Hectora a ona poszła po schodach na górę w stronę pokoju Luci. Do drodze zajrzała do pokoju Lukasa ale tam go nie zastała. Zapukała do pokoju Luci ale nikt nie odpowiadał wiec weszła ale tam kobiety nie było.  Poszła do gabinetu lekarskiego ale tam też nie zastała przyjaciółki zaczęła się niepokoić. Ruszyła w stronę wyjścia żeby do łączyć do rodziny i Martina gdy rozdzwoniła się jej komórka.

paulax5 napisał:

Wyjęła telefon...
--Halo? Rebecka? Tu Lucia, nie mam dla Was dobrych informacji…
Nie denerwuj się tylko już jest wszystko pod kontrolą…

-ale co się stało?
--Lukas ma małe problemy ze zdrowiem, znaczy zemdlała, ale już naprawdę jest z nim dobrze..
-zemdlał?
--tak, ma robione właśnie badania. To najprawdopodobniej zapalenie płuc
-Jesteście w szpitalu?
--tak w Sand Sebastian, cały czas przy nim będę więc się nie martwicie. -

- My właśnie przyjechaliśmy do Internatu i szukamy ciebie żebyś dała nam klucze do domku.
-Oj! Przepraszam zapomniałam o tym.
-Nic się nie stało najwyżej mamę położę w swoim pokoju a bliźniaki u Lukasa i jak wszystko to zorganizujemy przyjedziemy do was.
-Dobrze czekam na was.
-Działo się coś ciekawego jeszcze dziś?
Tak i tu kobieta zaczęła opowiadać co się stało w ciągu dnia że Hector z Sandra mieli wypadek że pojechała do nich, wystraszona Amelia po tym jak Lukas zemdlał zadzwoniła po kartkę o tym jak maluch bał się strasznie.
-Dziękuje cię że jesteś przy nim. Ucałuj Lukasa o de mnie ale nic nie mów że przyjeżdżamy, żeby się nie potrzebnie denerwował.
-Nmzc Ok, to do usłyszenia.
-Pa, do zobaczenia.

Rebeca poszła poszukać Martina i powiedzieć mu co się stało z naszym synkiem. Wyszła na dwór i zobaczyła go jak rozmawia z Marcosem i Ivanem i jej rodzeństwem. Usłyszała kawałek ich rozmowy.

-Właśnie szukałem Hectora ale nie mogę go znaleźć.
-Mój wujek i mama mieli wypadek i zostaną na noc w szpitalu ale nie wiem w którym.
-Ale ja chyba wiem w którym. Cześć dzieciaki.
-Cześć Rebeco.
-Jak to wiesz? Przecież przed chwilą przyjechaliśmy - odparł Martin
-Dzwoniła przed chwilą do mnie Lucia że jest w szpitalu od rana i przywieźli tam też Lukasa.
-Cooo? Mojego syna.
-Tak kochanie naszego synka jakieś komplikacje po chorobie, Luci nie było w szkole wiec wystraszona Amelia zadzwoniła po karetkę. Są w tym samym szpitalu co Hector i Sandra. Obiecałam Luci że przyjedziemy tak szybko jak będziemy mogli, zostawimy tu mamę i bliźniaków bo niestety nie mam  kluczy do domku Lucia ma je przy sobie.
-To jedziemy tam jak najszybciej.
-Spokojnie Martin wszystko po kolei. Ivan wiesz może gdzie jest Maria?
-Prawdopodobnie z Ferminem.
-Dobra, nie wiem czy zostaliście sobie przedstawienie to jest moje rodzeństwo Ana i Davide będą chodzić od teraz z wami do klasy a to jest Marcos i Ivan.
-Cześć
-Miło was poznać. Tu następuje seria uścisków ręki.
-Kochanie?
-Tak najlepiej by było gdybyśmy umieścili mamę u mnie na tę noc a bliźniaków u Lukasa gdy go nie ma.
-Dobrze.
-Ejże my też tu stoimy.
-Wiem o tym nie jestem ślepa.
-To dobrze siostrzyczko.
-Ja też chce z wami jechać – odparła Ana
-Basta! mówiłam ci ze nie lubię jak to robisz.

Ivan z Marcosem wymienili zdziwione spojrzenia.

-Przepraszam nie będę już tego robić ale chce jechać z wami.
-A kto zostanie z mamą?
-Davide.
-Uważaj bo się na to zgodzi.
-Właśnie ja też chce jechać i poznać Lukasa.

-Rebeco odparł Ivan  - A może moją mamą by została z twoją i się poznały.

-Myślisz że Maria się zgodzi?
-Myślę że tak, czekała na ciebie.
-Ok, ja pójdę poszukać Mari  a wy chłopaki zanieście mamę do mojego pokoju ty siostrzyczko znajdź Suzi.
-Okej.


Rebeca odeszła od towarzystwa i poszła w stronę pokoju Fermina  wiedziała że zastanie tam Marię.


---- Chwile później ----

Puk Puk

-Proszę.
Rebeca weszła do pokoju i zastała tam Marię tak jak myślała o tym wcześniej.

-Cześć zakochań-ce
-Rebeco! Wróciłaś. Maria nie mogła uwierzyć w to co widzi.
-Cześć Rebeco.
-Cześć Fermin.

Dziewczyna uściskała swoich przyjaciół.

-Jak się czujesz?  -odparła Maria.
-Zmęczona ten tydzień był strasznie długi i wyczerpujący.
-To na pewno. Jak tam twoja mama sobie radzi?
-Jakoś daje sobie rade, na razie się nie załamała.
-To dobrze.
-Mam prośbę do ciebie Mario, czy mogła byś zostać z moją mamą 1-2 godzinki aż uśnie? Bo my niestety musimy jechać do szpitala Lukas miął jakieś komplikacje po chorobie i prawdopodobnie ma zapalenie płuc a moje rodzeństwo nie chce zostać z mamą.
-Oczywiście że zostanę nie ma problemu. A ty na siebie uważaj, nie zapominaj że masz dziecko.
-Spokojnie nie zapominam a gdy się to zdasz mała nie da o sobie zapomnieć  kopniakiem.
-To dobrze. Gdzie jest twoja mama?
-U mnie w pokoju, Martin miał ją tam przenieść w asyście Davide, Marcosa i Ivana.
-Ivana?
-Tak, spotkaliśmy ich na podwórku gdy przyjechaliśmy to twój syn zaproponował żeby do ciebie się zgłosiła w sprawie opiek nad mamą.
-Oooo tego bym się po nim nie spodziewała.
-Nie doceniasz go.
-Możliwe ale czasami jest tak uparty że nie mogę z nim dojść do porozumienia.
-Jak to dorastający nastolatkowie.
-Dobrze chodźmy do twojej mamy a wy jedźcie do Lukasa.
-Porywam na chwile ci ją Fermin.
-Dobrze tylko oddaj cała.
-Oczywiście przyjacielu

Kobiety wyszły i skierowały się w stronę pokoju Rebeci gdy tam dotarły jej mama już tam była.

-Mamusiu chciała bym ci przedstawić naszą przyjaciółkę Marię zajmie się tobą przez chwile bo my z Martinem musimy jechać do szpitala bo Lukas miał komplikacje po chorobie.
-Dobrze córeczko, ucałujcie go o de mnie nie mogę się doczekać gdy go poznam.
-Dobrze ucałuje.
-A bliźniaki jadą z wami?
-Tak, uparły się a ja nie mam już siły żeby się z nimi spierać.
-Rozumiem cię ja nigdy nie miałam na to siły.
-Hehehe my uciekamy miłych snów. Maria się tobą zajmie i masz Suzi do towarzystwa.
-Uważajcie na siebie.
-Dobrze do zobaczenia.

Rebeca z Martinem i rodzeństwem wyszli z pokoju i skierowali się w stronę wyjścia.

-Mój czy twój samochód  - odparła Rebeca.
-Twój, ale ja prowadzę.
-Nie miała niczego innego na myśli.
-heheh i za to cię kocham.
-A ja ciebie nie

Tak się przekomarzając dotarli do samochodu wsiedli i pojechali w stronę szpitala Sand Sebastian.


------ Po jakiś czasie -----

Gdy dotarli wreszcie do szpitala od razu skierowali się w stronę recepcji.

-Dobry wieczór chciał bym się dowiedzieć gdzie leży mój syn Lukas Mendez- Lopes został tu dzisiaj przywieziony karetką ze szkoły i jest przy nim nasza przyjaciółka Lucia.
-Dobry wieczór, już sprawdzam pański syn leży w pokoju nr 56 na 2 piętrze Izba przyjęć.
-Dziękuje.

Cała czwórka skierowała swoje kroki w stronę windy i wjechali na 2 piętro tam zastali Lucię.

-Cześć przyjaciółko.
-Rebeca, Martin jak dobrze że jesteście.
-Przyjechaliśmy najszybciej jak się dało. Poznaj moje rodzeństwo to jest Ana.
-Cześć
-Dobry wieczór.
-A to Davide.
-Hej
-Miło mi panią poznać.
-Co jest z Lukasem - chciał wiedzieć Martin.
-Spokojnie, robią mu badania jak chcesz wiedzieć wszystko idź porozmawiać z lekarzem Manuel go prowadzi.
-Dobrze już idę a gdzie go zastane?
-Na końcu korytarza przedostanie drzwi na prawo.
-dzięki Lucia.
-Nmzc.

I Martin poszedł porozmawiać z Lekarzem a Rebeca wdała się w długą dyskusje z Lucią [..]

-Dobra idę do moje urwisa.
-Dobrze idź a ja tu poczekam.
Rebeca weszła cichutko do pokoju bo wiedziała że Lukas śpi ale chłopczyk nie spał. Gdy zobaczył kto w chodzi strasznie się ucieszył.
-MAMO!
-Cześć synku. Rebeca usiadła na łóżku malca i uścisnęła go.
-Gdzie tata?
-Poszedł porozmawiać z lekarzem zaraz wrócił a jak mam niespodziankę dla ciebie.
-Tak a jaką …?
-Zaraz się o tym przekonasz ….

Ostatnio edytowany przez daglas89 (2011-01-30 23:53:54)


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

#97 2011-01-30 22:59:20

 Krisztian

Rzecznik forum

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-29
Posty: 458
Punktów :   

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Marcos siedział z Carol, Vicky, Julią i Ivanem w pokoju...
- Zauważyłem, że ktoś, może nieświadomie próbuje się jakoś zbliżyć do naszej piątki. - zaczął Marcos.
- Ale o czym Ty mówisz? - pytała Vicky.
- Nie wiem, może jestem przewrażliwiony, ale Lucia aktualnie jest wszędzie....zauważcie to. - odpowiedział.
- No masz rację, wszędzie jej pełno. - powiedział Ivan.
- To nie znaczy, że od razu coś węszy, albo kombinuje... - zaczęła Julia.
- Jasne, że nie, ale chciałem Wam tylko powiedzieć, żebyście zwracali na nią uwagę...i na jej podwyższone zainteresowanie naszymi osobami. Z moją mamą jest blisko zżyta....
- Dziwisz się? To jedyna z kilku osób, której może zaufać w tym Internacie... - odpowiedziała Carol.
- Mam nadzieję...

- Co robimy dzisiaj? Schodzimy do podziemi? - zapytała Julia.
- No a co mamy robić?! Oczywiście, że idziemy. - odpowiedział Ivan.
- Ale mamy zakaz opuszczania Internatu. - powiedziała Vicky.
- A od kiedy to nam wolno było schodzić do podziemi? - zapytał Marcos.
- Dobra, spokojnie. Tylko po co my tam schodzić będziemy? Otworzyliśmy te drzwi, była za nimi Carol. W środku nic nie było.... - mówiła Julia.
- Musi tam coś być! Musimy znaleźć inne drzwi, jakieś inne korytarze... - mówił Ivan.
Na to wszystko do pokoju wbiegła Paula z Evelyn.
- Marcos, Marcos....był u mnie krasnal. - krzyczała Paula.
- Jaki krasnal? Krasnali nie ma. - odpowiedział.
- To był krasnal! Patrz co dostałam od niego...leżało na parapecie wraz z kwiatkami....
Przyjaciele zbiegli się w kółeczko...
- Było też coś napisane na karteczce, ale ja nic z tego nie rozumiem... - dodała Paula.
- Pokaż kartkę. - powiedział Ivan.
- Nie rozumiesz nic z tego, bo to po angielsku. Krasnal napisał, że Cię pozdrawia i żebyś go w lesie nie szukała. - powiedział Marcos.
- Ale czemu? - zapytała Paula.
-...bo, do krasnala przyjechała teraz rodzina, będzie z nim aż do zimy, i chce się nimi nacieszyć. Rozumiesz? - uśmiechnął się Marcos.
- Tak. Ona rozumie. - odpowiedziała Evelyn.
- Chodź, powiemy Lucasowi, że krasnal ma rodzinę. - krzyknęła Paula.
Dziewczynki wybiegły z pokoju.
- Słuchajcie...tutaj jest napisane, że jutro o godzinie 18 mamy być przy kapliczce w lesie. - powiedział Marcos.
- Znam skądś to pismo... - zaczęła Vicky.
- Kto to? Kto? - pytała Carol.
- Nie wiem, nie pamiętam. Może mi się tylko wydawało. - powiedziała zdezorientowana.
- To jutro mamy zajęcie, a tak chciałem odpocząć. - zaśmiał się Ivan.
- Nie ma z czego tutaj żartować Ivan! Ktoś o nas wie, wie, że szukamy, węszymy... - mówiła Julia.
Z głośników było słychać głos Elsy: Carol, Julia, Vicky, Marcos, Ivan - zapraszam na dodatkową lekcję historii w ramach kary za złamanie regulaminu.
- Mierda! - powiedział Ivan.
Udali się do klasy...