#121 2011-02-04 16:55:08

 Julia25

Moderator

4987041
Zarejestrowany: 2010-07-01
Posty: 1165
Punktów :   14 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Sandra źle spała tej nocy. Budziła się co chwilę, by sprawdzić, czy z Paulą wszystko w porządku. Nie mieściło jej się to w głowie, że ktoś wykorzystał nieobecność jej i Hectora by porwać małą. Po co byłą OTTOXowi potrzebna krew Pauli? Czy to ma coś wspólnego z niezawodną odpornością?Miała setki pytań, a nie było nikogo, kto mógłby jej na nie odpowiedzieć.
Zerknęła na zegarek. Dochodziła 8. Ostrożnie wstała i obtuliła Paulę kołdrą. Podeszła do okna. Szykował się kolejny, ciepły dzień. Nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu. Podeszłą do szuflady szafki i go wyjęła. Dzwonił Manuel.

-Hej Sandruś. Jak się spało? Jak samopoczucie?
-Cześć Manuel. Wiesz, nie najlepiej...
-Ale coś się stało? -zaniepokoił się mężczyzna.
-Zawsze najwięcej się dzieje, gdy się tego nie spodziewamy. -powiedziała Sandra, po czym opowiedziała Manuelowi o Pauli. Sprawę doktor Abigeile przemilczała. Kolejne morderstwo OTTOXu.
-A to hijo de la gran puta. Ale jak ona się teraz czuje?
-Jest przerażona. Boi się nawet Lucii. Wczoraj była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Ale co się dziwić, to przerasta nawet dorosłych, a  co dopiero 6 letnie dziecko?-Wiesz co? Wpadnę dzisiaj do was jak tylko skończę z moimi pacjentami. Spokojnie, zajmę się i twoją i twoją córeczką.
-Dziękuję Manuel... Dziękuję, ze jesteś.
-Drobiazg kochana. Do zobaczenia później.
-Pa.

Odkładając telefon Sandra zauważyła, ze Paula powoli otwiera oczy. Pocałowała ją na powitanie.
-Witaj słoneczko ty moje, jak się czujesz?
Mała wtuliła się w matkę. Ciągle była w szoku po wczorajszych wydarzeniach.
-Nie zostawiaj mnie dzisiaj samej. -powiedziała cichutko.
-Kochanie, nawet nie zamierzam. Porozmawiam z wujkiem, coś wymyślimy. Nikt cię już nie skrzywdzi. A jak tam twoja rączka?
-Troszkę boli.
-To może pójdziemy do Lucii? Da ci magiczną tabletkę i na pewno przestanie cię boleć.
Dziewczynka pokręciła głową.
-Słonko. -powiedziała Sandra delikatnym głosem. -Przecież Lucia nie zrobi ci nic złego. Jest dobrą panią doktor...
-Tamci panowie tez mówili, ze są dobrzy, a byli źli! -krzyknęła Paula płaczliwym głosem.
-Córeczko... Tamci panowie służą złemu królowi, który każe im mówić rzeczy, które nie są prawdą. A Lucia zawsze mówi prawdę. Czy okłamała cię kiedyś?
-Dziewczynka pokręciła głową.
-Nie.
-Widzisz. To co, pójdziemy odwiedzić Lucię? Później będziesz mogła pobawić się z Evelyn i Lucasem.
-Ale Lucia nie zabierze mnie do tego strasznego miejsca? Ja nie chce tam wracać...
-Kotku, Lucia nie ma gabinetu w lochach. Nic się nie bój. -Sandra przytuliła dziewczynkę. -Nie masz się czego bać, mama jest cały czas przy tobie.

Sandra poszła z Paulą w stronę gabinetu Lucii. Kobieta miała nadzieję, że tym razem uda jej się namówić małą na pobranie krwi. Nie było innego wyjścia, by sprawdzić, czy te dranie nic jej nie zrobiły.
-Hej Lucia, to ja Sandra. Mogę wejść?
-Jasne, proszę. Witajcie. O, Paula, jak się czujesz? -zapytała lekarka.
-Boli mnie rączka. -odpowiedziała dziewczynka cichutko.
-Zaraz coś poradzimy. Usiądź sobie wygodnie na fotelu. Muszę pobrać odrobinkę twojej krwi a później dam ci magiczną tabletkę.
-Nie chcę! -krzyknęła Paula i podbiegła do Sandry.
-Paula, wezmę najcieńszą igiełkę jaką mam. Obiecuję, ze nic nie poczujesz. Jak się boisz, możesz zamknąć oczka. -Lucia spojrzała na Sandrę. Już sama nie wiedziała, co robić.
-Kochanie. -kobieta przytuliła małą. -To będzie tylko chwili .Jestem przy tobie, nic się nie bój.
Po długich namowach dziewczynka usiadła na fotelu. Lucia posmarowała miejsce wkłucia specjalnym żelem znieczulającym i po chwili było już po wszystkim.
-I co Paula, było az tak strasznie? -zapytała lekarka naklejając jej na rękę kolorowy plasterek.
-Nie, -powiedziała mała zawstydzonym głosem
-Widzisz, a nie mówiłam? Teraz tylko zbadam twoją krew i dam ci lekarstewko. Jak mi obiecasz, ze nie będziesz się już mnie bała, dam ci lizaczka. Obiecujesz?
-Obiecuję.
Lucia dała dziewczynce pysznego lizaczka a sama poszła do drugiego pomieszczenia zająć się badaniem.

Po kilkunastu minutach Lucia wróciła z wynikami badania krwi.
-I co? -zapytała Sandra.
-Wygląda na to, ze wszystko w porządku. Prawie nie ma już śladów po dekstranie. Niczego podejrzanego w składzie krwi też się nie dopatrzyłam. Widać podali jej ten lek tylko do uzupełnienia krwi po pobraniu tak dużej ilości. Mogę spokojnie podać lek przeciwbólowy.
Sandra odetchnęła z ulgą. Lucia podeszła do szafki i wyjęła jakieś tabletki. Nalała do kubeczka wody i podała Pauli.
-Proszę kochanie. Magiczna tabletka. Musisz ją połknąć. Po chwili powinnaś się poczuć o wiele lepiej.
-Lucia? -zapytała kobieta. -Jakie jest prawdopodobieństwo, ze skutki uboczne tego wszystkiego pojawią się dopiero po jakimś czasie?
Lucia zastanowiła się, po czym odpowiedziała.
-Sandra, sama chciałabym to wiedzieć. Nie mam nawet pojęcia czy specjalistyczne badania by to wykazały. Krew Pauli jest wyjątkowa. Zbyt wcześnie jest, by cokolwiek powiedzieć.
-Mamo, idziemy już? -zapytała zniecierpliwiona Paula. -Chciałabym się pobawić z Evelyn...
-Już kotku, idziemy. Lucia, dzięki za wszystko. Wpadnę jeszcze później do ciebie na zmianę opatrunku.
-nie ma za co, to moja praca W takim razie czeka. Przy okazji dam ci witaminki dla Pauli. Trzeba ją wzmocnić po tym wszystkim.
Sandra z Paulą wyszły z gabinetu lekarki. Po drodze wpadły na Hectora wychodzącego ze swojego pokoju.

-Witam moje dziewczyny. -powiedział. -A jak tam się czuje moja mała siostrzenica? -zapytał biorąc Paulę na ręce.
-Na szczęście już całkiem dobrze. -odpowiedziała Sandra. -Hector, masz może chwilkę? Chciałabym z tobą porozmawiać.
-Jasne. Paula, pójdziesz się pobawić z Evelyn? Na pewno się już zza tobą stęskniła.
-Pewnie. Ale wujku...
-Co słonko?
-Ja nie chcę spać w tamtym pokoju. Boję się... -powiedziała patrząc na Hectora smutnym wzrokiem.
-Kochanie, spokojnie. Będziesz mogła spać z mamą tak długo jak będziesz chciała. A teraz już leć.
Dziękuję. Pa wujku.

-Więc o co chodzi siostra? -zapytał Hector wchodząc za Sandra do jej pokoju.
-Wiesz, myślę ze powinniśmy zrobić takie małe nadprogramowe wolne do czasu aż sprawa chociaż trochę się unormuje.
-Też o tym myślałem, przez to całe zamieszanie uczniom przepadają zajęcia. Dodatkowe dwa tygodnie dobrze by wszystkim zrobiły. Więc załatwione. -powiedział uśmiechając się do kobiety. -Przy Pauli nie chciałaś mówić, jak ona się naprawdę czuje?
-Nie jest najlepiej Ciągle jest w szoku. Bała się nawet Lucii. Boję się o nią, boję się o nas wszystkich. Ale co mogę zrobić?
-Musimy się zmobilizować i odkryć kto za tym wszystkim stoi i o co chodzi. Tylko oto może zapewnić nam święty spokój. Dobra. -powiedział patrząc na zegarek. -Idę do Elsy pogadać o tym wolnym. Może ją jeszcze złapię. Gdybyś czegoś potrzebowała mam dwie godziny zajęć a później będę u ciebie.

Po wyjściu Hectora Sandra uruchomiła laptopa. Sprawdziła pocztę. Żadnych nowych wiadomości. Postanowiła poszukać jakiś informacji łączących nazistów z Hiszpanią lub sierocińcem Czarna Laguna. Niewiele znalazła. Listę nazistów, którzy po II Wojnie Światowej uciekli do Hiszpanii: Martin von Klaus, Theodora Rauber, Adolf Merkel, Otto Ulrich, nazwiska te jej nic nie mówiły. Oprócz jednego, Ritter Wulf. Gdzieś już widziała to nazwisko, tylko gdzie? Tak, przecież dla Rittera Wulfa była dedykacja od Hitlera w książce, którą znaleźli z Hectorem w biblioteczce jej przybranego ojca. Czyżby Ritter Wulf miał coś wspólnego z jej rodziną? Wpisała w google nazwisko 'Santiago Pazos'. Zdziwiło ją to, ze nie było o tym człowieku żadnej wzmianki, która łączyłaby go z nią czy jej rodziną. Za to bardzo interesujący był fakt, ze była notka o tragicznej śmierci Santiago Pazos i jego żony w 1945 roku  w wypadku samochodowym. Czy to możliwe, żeby jej adopcyjny ojciec był nazistą, jego prawdziwe nazwisko brzmiało Ritter Wulf i przejął tożsamość zmarłego Santiago?

Sandra odchyliła się na fotelu. O co z tym wszystkim chodzi? Nagle przypomniał jej się ten znaczek na koszuli Pauli. Był identyczny jak jej tatuaż. Geminis... Po chwili w wyszukiwarce obrazku wyświetlił się taki sam znaczek. Geminis, znak zodiakalnych bliźniąt. Chwilka... przecież ona swoje urodziny obchodziła w czerwcu, Paula też. Obie były spod znaku bliźnią i obie miały tę samą właściwość krwi, która była błogosławieństwem i przekleństwem za razem. To nie jest przypadek...
Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Przyszedł Manuel.

-Hej Sandra. -powiedział całując kobietę na powitanie. -Myślałem, ze masz zajęcia. Hector mi powiedział, ze tutaj cię znajdę.
-Nie mam dzisiaj zajęć. 
-A powiedz, ja się czujesz? Jak ręka?
-Powoli już się przyzwyczajam, ze OTTOX poluje na moją rodzinę, jeśli o to chodzi. A ręka, nie mogę się już doczekać, kiedy zdejmę opatrunek.
-Rozumiem. Ale wierze, ze kiedyś to się skończy...  A może miałabyś ochotę na spacer nad Lagunę? Jest taka ładna pogodna. Aż grzech siedzieć i rozmawiać w zamkniętym pomieszczeniu.
-Manuel, bardzo chętnie, ale... nie chciałabym zostawiać Pauli samej w szkole. Niby jest Hector, ale on i tak ma dużo na głowie. Chcę być przy niej, gdy będzie mnie potrzebować.
-To niech idzie z nami. Przy okazji poznam twoją córeczkę i postaram się sprawić, by zapomniała o tym koszmarze. A jak się w ogóle czuje? Rano mówiłaś, ze nie najlepiej.
-Wydaje mi się, ze ciągle jest w szoku. Boi się spać w swoim pokoju. Ale co się dziwić.
-Sandra, spokojnie, Dzieci szybko zapominają. Zobaczysz, za kilka dni nie będzie po niej widać, co przeszła.
Sandra udała się z Manuelem do pokoju dziewczynek, by spytać się Pauli, czy chce pójść z nimi na spacer. Po drodze jednak wróciła się do pokoju po telefon komórkowy, a mężczyzna poszedł dalej. Dziewczynka bawiła się lalką z Evelyn.
-Hola Princesa! -powiedział Manuel.
-Hola. -odpowiedziała Evelyn. Paula tylko spojrzała na mężczyznę i wróciła do zabawy.
-Paula, dlaczego nie powiedziałaś 'cześć' temu panu?
-Bo on może być poddanym złego króla, który mieszka w lochach w podziemiach. -powiedziała cicho dziewczynka.
-Głupia jesteś. Czy jest pan złym poddanym? -zapytała rezolutnie Evelyn.
-Pewnie, ze nie. Jestem przyjacielem twojej mamy, Paula.
-Cześć dziewczynki. -powiedziała Sandra wchodząc. -Widzę Manuel, ze już poznałeś Paulę i jej przyjaciółkę Evelyn. Paula, przyszliśmy się zapytać, czy nie miałabyś ochoty wybrać się z nami na spacer. Jest taka piękna pogoda.
-Nie, wolę zostać w szkole. -powiedziała smutno tuląc lalkę.
-Idź. -powiedziała Evelyn. -Ja się zaopiekuję Mirelką. Możesz być spokojna. Nie spuszczę z niej oka.
-No dobrze. -powiedziała Paula. -Tylko jej pilnuj, bo zły król przychodzi wtedy, gdy nie ma rodziców w pobliżu. I robi złe rzeczy dzieciom.
Manuel spojrzał na Sandrę. Widać było, ze dziewczynka przezywa wszystko bardziej niż się tego spodziewał.

Dzień był słoneczny. Na zewnątrz wielu uczniów korzystało z przerwy między zajęciami i odpoczywało na świeżym powietrzu. Sandra wzięła Paulę za rączkę i razem \z Manuelem ruszyli w stronę lasu.
-Dlaczego się boisz, ze zły król może zabrać Mirelkę? -zapytał delikatnie mężczyzna.
-bo mnie zabrał jak mamy nie było w szkole. -powiedziała cicho dziewczynka.
-Na pewno Evelyn będzie jej dobrze pilnować. Tak jak ja teraz ciebie, kochanie. -powiedziała Sandra.
Dziewczynka była smutna i odpowiadała tylko na pytania. Po kilkunastu minutach spaceru, powiedziała:
-Mamusiu, zmęczyłam się.
-Wezmę cię na barana, dobrze? -zaproponował Manuel. -Będziesz miała lepszy widok z góry.
Dziewczynka zgodziła się, ale bez entuzjazmu. Dopiero pod koniec spaceru stałą się bardziej rozmowna i nawet się uśmiechała. A to wszystko dzięki Manuelowi. Sandra siedząc na trawie obserwowała jak mężczyzna bawił się z Paulą. Starał się, by zapominała o tym co ją spotkało. I chyba mu się to udało. W drodze powrotnej nie przypomniała tej smutnej dziewczynki sprzed kilku godzin. Co więcej, zastanawiała się nad tym, by dzisiaj już spać w pokoju wspólnym dziewczynek.

-Chyba cię polubiła. -powiedziała Sandra z uśmiechem, gdy już zostali sami. -Masz świetny wpływ na dzieci.
-Urok psychologiczny. -zażartował mężczyzna. -Ten sam, który zadziałał na ciebie.
-O rzesz Ty, jak możesz. -zaśmiała się Sandra.
-Żartowałem. -powiedział mężczyzna udając skruchę i przytulił Sandrę. -Wiesz co?
-Co złodzieju kobiecych serc?
-Co byś powiedziała, by kiedyś się wybrać do parku rozrywki do miasta? Ty, ja i twoje dzieciaki.
-Marcosa do tego nie namówisz. Ma swoją paczkę, z którą próbuje rozwiązać zagadkę tego, co dzieje się w szkole. Wiem, ze to jest niebezpieczne, ale Marcos jest mądrym chłopcem, umie o siebie zadbać.
-Zobaczymy... -powiedział Manuel z namysłem. -Ale patrz jak miło minął nam dzień. Już wieczór.
-Musisz się zbierać?
-Niestety, jutro znów kolejny dzień, kolejni pacjenci.

Mężczyzna pożegnał się z Sandrą i wyszedł. Kobieta postanowiła poszukać w internecie jakiś nowych wiadomości o OTTOXie czy nazistach, ale nic nowego nie znalazła. OTTOX miał swoją stronę, ale nie będąc członkiem firmy, nie mogła się na nią zalogować. Spojrzała na zegarek. Było już późno. Postanowiła pójść po Paulę, ale dziewczynka sama przyszła do jej pokoju.
-Hej słonko, i jak minął dzień z Evelyn?
-Dobrze, pilnowałyśmy Mirelki. Evelyn chciała bym z nimi została...
-Kochanie, mama jest w szkole, możesz pójść spokojnie spać do swojego pokoju. Evelyn będzie smutna, jak ją zostawisz.
Wiem, ale ja się boję...
Sandra przytuliła córeczkę.
-Wiesz jak zrobimy? Idź do Evelyn. A jak nie będziesz mogła zasnąć, to mama będzie na ciebie czekać, dobrze?
Dziewczynka pokiwała głową na znak zgody, pożegnała się z Sandrą i poszła do swojego pokoju.

Kobieta położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć. Ciągle rozmyślała o tym, co znalazła dzisiaj w internecie. Niewiedza byłą bolesna.

Ostatnio edytowany przez Julia25 (2011-02-06 14:12:42)


Zapraszam na chomiczka
http://chomikuj.pl/Nadkomisarz



https://lh4.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObWNv8_qI/AAAAAAAAAZQ/t7xEgIslZls/Obraz_hrrqrns.jpg



https://lh5.googleusercontent.com/_g4ceN2F2GQU/TYObSyUS4qI/AAAAAAAAAZM/TxOY-TwQK6I/4_hrrqrxa.jpg

Offline

 

#122 2011-02-04 19:57:45

 BarthezzLodz

Szef forum

Zarejestrowany: 2010-09-03
Posty: 615
Punktów :   23 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Ostatnie wydarzenia wstrząsnęły mężczyzną – tajemnicze czarne auto, które spowodowało wypadek, trafienie siostry do szpitala, morderstwo doktor Abigeil i porwanie Pauli. Tego było zbyt wiele jak na kilka dni. Hector czuł się, jakby był bohaterem powieści kryminalnej obfitującej w wiele zwrotów akcji. Nic jednak nie zapowiadało, że wkrótce będzie inaczej.
Po bardzo męczącym dniu Hector poszedł pod prysznic. Tuż po kąpieli udał się do swojego pokoju. Na jego łóżku leżała kartka:
„Jutro spotykamy się o godzinie 23 na madryckim cmentarzu Almudena. Przyjdź z Sandrą”
Mężczyzna wyraźnie zaniepokoił się i posmutniał. Ledwo zdążył ochłonąć po wcześniejszych wydarzeniach, aż tu nagle ktoś chce się z nim spotkać. I to na cmentarzu. W środku nocy! Z pewnością nie będzie to miłe spotkanie. Bliscy ludzie spotykają się zazwyczaj w kawiarniach, restauracjach i innych tego typu miejscach. Czego więc można spodziewać się po autorze tego liściku? Na pewno nie chce mieć świadków tego spotkania. O 23 na cmentarzu nie ma żywej duszy. Dobrze to ujął – nie ma ŻYWEJ duszy, a przecież zmarli nikomu nie przekażą tego, co widzieli. Tak więc Almudena będzie miejscem, w którym Hector i Sandra, a także osoba, która chce się z nimi spotkać, pozostaną niezauważeni.
Historia cmentarza Almudena sięga końca dziewiętnastego wieku. W latach 1884-1973 była to główna nekropolia  Madrytu. Cmentarz ten jest największy w Madrycie, jest także jednym z największych w zachodniej części Europy. Szacuje się, że pochowano na nim ponad pięć milionów osób.
Hector długo nie mógł zasnąć. Jego głowę wypełniał labirynt myśli pełen ślepych uliczek. Było zbyt dużo niewiadomych, aby móc się z niego wydostać. Postanowił pójść do Sandry i na spokojnie porozmawiać z nią o tajemniczym liściku.
Udał się do pokoju kobiety, który znajdował się na tym samym piętrze. Zapukał i zapytał cicho:
- Śpisz?
- Nie mogę zasnąć – odpowiedziała mu siostra.
- To tak, jak ja.
- Wejdź, drzwi są otwarte.
Hector wszedł do środka. W pokoju panował półmrok. Pomieszczenie oświetlała jedynie mała lampa stołowa. Sandra, od czasu przetrzymywania jej w podziemiach, bała się spać w całkowitych ciemnościach.
- Sandra… - zaczął niepewnie mężczyzna – Dostałem kartkę. Chcą się z nami spotkać.
- Ale kto?
- Nie wiem. Oni. Na cmentarzu Almudena. Jutro o 23.
- Na cmentarzu? Czego oni od nas chcą? – zapytała z wyraźnym smutkiem kobieta.
- Nie mam pojęcia. Ale z pewnością nie chcą żadnych świadków.  Dlatego wybrali cmentarz. Co z Paulą? – zmienił temat.
- Nadal jest bardzo przestraszona, ale udało mi się ją przekonać, żeby poszła do swojego pokoju. Tam ma przecież Evelyn.
- Dobrze… ja też już ci nie będę przeszkadzał, jesteś już pewnie zmęczona – powiedział Hector i udał się w kierunku wyjścia.
- Dobranoc – odezwała się kobieta.
- Miłych snów – odpowiedział brat.

Offline

 

#123 2011-02-05 17:49:50

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Rebeca  tak jak obiecała zabrała Lukasa do Thomasa. Starała zawsze się spełniać obietnice które dała maluchowi, wiedziała że ostatnio nie poświęcała chłopczykowi dużo czasu na tyle ile zasługiwała. Postanowiła go poszukać i pojechać  z nim do kolegi a że zaczynała lekcję trochę później okazja była świetna.


Rebece poszła do pokoju Lukasa i zastała tam go z Evelyn i Paula.

-Cześć dzieciaki.
-Cześć mamo.
-Cześć Rebeco.
-Synku mogę cie na chwile prosić?
-Nie mam czasu mamo! Paula właśnie nam opowiada co jej się stało.
-Dobrze synku a chciałam cię wziąć do domu. To wam nie przeszkadzam. Pa.

Rebece wyszła z pokoju i tak postanowiła pojechać do domku z lesie żeby zobaczyć się z mamą.

-Mamo poczekaj.

Rebece odwróciła się i zobaczyła pędzącego Lukasa w jej stronę.

-O co chodzi Lukas?
-Mamo naprawdę chciałaś mnie wziąć do Thomasa?
-Obiecałam ci że pojedziemy. A ja obietnicy zawsze dotrzymuje.
-No tak ale ostatnio ani ty ani tata nie macie dla mnie czasu.
-Przepraszam synku za dużo się ostatnio tutaj działo. To co jedziesz ze mną czy zostajesz z dziewczynkami?
-Jadę!
-To idź się ciepło ubierz bo chłodno jest na dworze, będę na ciebie czekać w aucie dobrze.
-Okej. Zaraz będę powrotem.

Kobieta poszła w stronę wyjścia i spotkała swojego ukochanego.

-Gdzie idziesz skarbie?
-Do mamy, i zabieram Lukasa obiecałam mu ostatnio że zobaczy się z Thomasem.
-Szkoda że ja z wami nie mogę jechać. Dawno nie gadałem z teściową.
-To dobrze że masz lekcje Nie poplotkujesz sobie z moja mamą na mój temat.
-No wiesz! Nie śmiał bym
-Uważaj bo cię uwierzę.
-Jak się czujesz kochanie?
-Dobrze chociaż bolą mnie plecy chyba dzisiaj źle spałam .
-Naprawdę, to może nie jedź do mamy a zostań w szkole.
-Nic mi nie jest kochanie to tylko plecy zaraz przejdzie.

W tym momencie jak burza  Lukas zbiegł ze schodów nawet nie zauważył że jego rodzinka stoi na schodach i rozmawia.

-A temu co?
-Nie wiem. LUKAS! Tutaj jestem.

Chłopczyk zareagowała dopiero na wołanie. Tak cały czas myślał żeby dojść do samochodu Rebeci i pojechać z nią do kolegi. Wrócił się i podszedł do schodów.

-Oj przepraszam nie zauważyłem was. Cześć Tato.
-Cześć synku, właśnie zauważyliśmy że gdzieś się spieszysz. Dokąd idziesz?.
-z Rebecom do Thomasa nie mówiła ci?
-Nie, a masz pozwolenie na wyjście ze szkoły?
-Myślałem że jak jadę z mamą to nie muszę mieć. Chłopczyk zrobił smutna minkę.
-Nie słuchaj taty kochanie on sobie tylko żartuje z ciebie. Oczywiście że możesz wyjść teraz ze szkoły.
-Super!.
-My już idziemy a panu życzy miłych lekcji fizyki i użerania się z uczniami.
-Hahaha bardzo śmieszne.
-No a jak, ty sobie żartujesz z syna a ja z ciebie.
-Nie kłóćcie się - wtrącił się chłopczyk
-Nie kłócimy się kochanie tylko przekomarzamy a teraz czas na nas.
-Uważajcie na siebie. Do zobaczenia później.
-Pa kochanie. Chodź Lukas jedziemy do twojego kolegi.

Rebece z Lukasem wsiadła do samochodu i pojechali w stronę domku.

-Mamo?!
-Tak synku?
-Co to znaczy słowo przekomarzać się?
-To jest synku jak ktoś się spiera z kimś dla żartu. Tak jak my dziś z tata.
-Aha.
-I co cieszysz się że jedziesz wreszcie do Thomasa?
-Tak, długo go nie widziałem.
-Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę
-Jaka?
-Zaraz się dowiesz właśnie dojeżdżamy do niej.
-A ona jest tam w domku?
-Tak synku.

Rebeca zaparkowała przed domem i wysiadła z samochodu wraz z chłopcem.

-Chodź, przedstawię cię komuś a później będziesz mógł się pobawić z Thomasem.
-Dobrze.

Weszli razem do domu i skierowali swoje kroki w stronę pokoju na piętrze.

Puk, Puk.

-Proszę.
-Cześć mamuś mam dla ciebie niespodziankę
-Cześć córeczko. Jaką?
-Chciała bym ci przedstawić Lukasa o którego tak ostatnio wypytywałaś.
-Mojego wnuka?
-Tak. Synku podejdź bliżej. Chciała bym ci przedstawić moją mamę Victorię nie długo będzie twoja babcią jak weź niemy z tatusiem ślub.
-Naprawdę?
-Tak.
-Cześć Lukas
-Dzień dobry.
-Mów do mnie babciu.
-Dobrze babciu.
-Jak się czujesz już lepiej?
-Tak, Lucia mnie wyleczyła.
-To jest złota kobieta.

Rebece zostawiła ich samych na chwile i poszła zobaczyć czy jej rodzeństwo jest jeszcze u siebie. Zastała ich jak szykowali się do szkoły.

-Cześć.
-Cześć siostra.
-Hej Rebeco.
- A wy jeszcze nie w szkole?
-Nie, pani. Sandra odwołała dwie pierwsze godziny angielskiego wiedź mamy na późniejszą godzinę.
-Możecie zejść na chwile do mamy? Chciałam was komuś przedstawić.
-Oczywiście że tak.
-To chodźcie ze mną.

Gdy schodzili po schodach Rebeca poczuła jak by coś jej strzeliło w kręgosłupie ale zbagatelizowała to. Wrócili do pokoju gdzie był Lukas z ich matką i śmiali się z czegoś. Chłopczyk odwrócił się  i zobaczył kto wchodzi.

-Mamo, a wiesz że babcia ma taki sam dar co ja?
-Tak wiem kotku.
-Fajnie, przynajmniej nie czuje się inny teraz wiedząc że ktoś  innym ma ten sam dar.
-Nie jesteś sam kochanie wszyscy w tym pokoju mają jakiś dar. A teraz czas dalszych niespodzianek, chciałam bym cię przedstawić moje rodzeństwo. To jest Ana.

-Cześć Lukas.
-Hej
-A to jest Davide.
-Cześć smyku.
-Cześć, mamo co miałaś na myśli że wszyscy w tym pokoju mają dar?
-To co powiedział synku.
-Ale jakie?
-Ja mam dar czytania w myślach a mój brat odczytuje i steruje ludzkimi emocjami. - powiedziała Ana.
-Naprawdę?
-Tak

I tutaj Lukas zadawał różne pytania na temat ich darów a bliźniaki starali się odpowiedzieć na wszystko.

------ Po jakimś czasie -------

-Synku nie miałeś iść przypadkiem do Thomasa?
-Tak mamuś ale fajnie gada mi się z wujostwem.
-Ejże nie mów do nas wujek i ciocia  -odparła Ana.
-Mów do nas po imieniu, jest między nami tylko 10 lat różnicy i czujemy się staro gdy mówisz ciocia i wujek.  - stwierdził Davide

Wszyscy zaczęli się śmiać z tego co powiedział Davide.

-Dobrze.
-Idź na chwile do Thomasa za jakiś czas będziemy wracać do szkoły a z nimi pogadasz w drodze czy na przerwach.
-Już lecę.
-Powiedz Thomasowi że Lucia później do niego pewnie wpadnie. Niech Alicja cię wpuści do niego.

Chłopczyk poszedł do swojego ulubionego kolegi a reszta została i rozmawiała z sobą.

-Uroczy urwis - powiedziała Victoria.
-Wiem mamo.
-Martin dobrze go wychował, taki mały a taki grzeczny.
-Oj mamuś to są tylko pozory, ale masz rację Martin dobrze go wychował chodź surowo ale mały jeszcze to jakoś akceptuje ale zdarza mu się buntować przeciwko nie mu.
-I w cale mu się nie dziwie.
-Ja też nie chociaż czasami powstrzymuje ukochanego przed surowym traktowaniem małego.
-I dobrze robisz. Jak się czujesz przed porodem?
-Dobrze zostały jeszcze 2 tygodnie. (Ale kobieta nie wiedziała jak bardzo się myliła)
-Nie mogę się doczekać wnusi.
-Doczekasz,  młodzieży jak chcecie to szykujcie do szkoły to was podrzucę i nie będziecie szli na piechotę i tak macie ze mną lekcję.
-Dobrze siostrzyczko.
-A ja się przejdę na spacer z Suzi.
-Uważaj na siebie córeczko.
-Dobrze mamo.

Dzieciaki poszły do siebie na górę przygotować się do szkoły a Rebece z psem wyszła na spacer, chodziła jakiś czas po Lagunie.

------- Po 30 min --------

Kobieta wróciła ze spaceru i skierowała się na dół do Thomasa po syna.

-Cześć dzieciaki.
-Cześć ciociu.
-Synku musimy już iść, czas wracać do szkoły.
-Ale ja nie chce mamo!
-Chodź, zaraz rozpoczynam lekcje i muszę wrócić do szkoły. Przyjedziemy do Thomasa wieczorkiem.
-Obiecujesz ciociu?
-Postaram się tego urwisa przywieść do ciebie a jak nie to mama go weźmie z sobą.
-Dobrze ciociu.
-Idziemy Lukas, pewnie Ana i Davide czekają już na nas.
-Pa Thomas postaram się być wieczorem.
-Cześć Lukas, Pa ciociu.
-Hej Thomas do zobaczenia wieczorem.

Gdy weszli na górę jej rodzeństwo już na nią czekało.  Wsiedli do samochodu i ruszyli w stronę szkoły po jakimś czasie dojechali na miejsce każdy poszedł w swoją stronę. Lukas do przyjaciółek, Bliźniaki do klasy a Rebece do swojego pokoju po notatki na zajęcia.

------ Po 15 minutach -------

-Dzień dobry. Dzieciaki koniec gadania przechodzimy do lekcji.

Rebece zaczęła prowadzić lekcje gdy dostała silny Skórcz i aż zgięła się w pół z bólu. Jako pierwsza zareagowała Ana.

-Rebeco co ci jest?
-Chyba  zaczęłam rodzić, sprowadź Lucię!
-Już po nią biegnę.

Dziewczyna wybiegła z sali i skierowała się w stronę gabinetu Lekarskiego. Rebeca chciała podejść ostrożnie do krzesła ale nie dała rady, prawie upadł ale Davide z Marcosem byli szybsi i podtrzymali ją w ostatniej chwili przed upadkiem. Posadzili ją w krześle i czekali aż Ana wróci z Lucia.
Ale dziewczyna miała złe wieści, nigdzie nie mogła znaleźć Lekarki.

-Rebeco nie ma jej w gabinecie ani gdzie indziej.
-To weź mój telefon i zadzwoń do niej! W tym momencie nastąpił następny skurcz. Gdy przeszedł Rebece poprosiła Davide o przysługę:
-Davide! Braciszku idź znajdź Martina i powiedz mu o wszystkim.
-Dobrze siostrzyczko.

Julia, Victoria i Carol wymieniły zdziwione spojrzenia  to oni są rodzeństwem?

-Marcos wyproś z tą wszystkich uczniów.
-Dobrze.

W tym samym momencie nastąpił kolejny skurcz, oj coś ci się spieszy na ten świat dziecinko pomyślała Rebeca, gdzie ta Lucia, słyszała strzęp rozmowy jaką jej siostra odbywała z lekarką ale nie mogła zrozumieć o co chodzi …


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

#124 2011-02-05 17:55:18

 paulax5

Wymiatacz

Zarejestrowany: 2010-09-15
Posty: 1147
Punktów :   29 

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Lucia nie miała dziś rano pracy więc pojechała do swojego synka, do domku. Gdy dojechała na miejsce poszła najpierw sprawdzić jak się czuje Pani Victoria
-Dzień dobry! Przyszłam sprawdzć czy czegoś Pani nie potrzebuje?
-nie dziękuję rano była to Rebecka z Lukasem i pomogła mi przy kilku rzeczach
-o to widzę, że miała Pani ciekawy ranek, poznała Pani wnuka
-tak, przesłodki chłopczyk
-pewnie zaraz Thomas będzie mi relacje zdawał z wizyty jego przyjaciela
-oni chyba strasznie się lubią bo Lukas jak tu przyszedł to cały czas mówił o spotkaniu z Thomasem  i taki uradowny do niego poszedł
-tak, bardzo się polubili zwłaszcza jak byliśmy razem na wakacjach we Francji to chłopcy bardzo się zaprzyjaźnili, a jak się Pani czuje?
-dobrze na razie jakoś sobie radzę, choć nie jest łatwo, nie chcę teraz już martwić Rebecki i mówić jej o tym ale nie jest łatwo się pogodzić z wózkiem i z tym że nie można robić tego co kiedyś, staram się nie pokazywać tego po sobie swoim dzieciom, czasem napraw….
-Mam świetnego przyjaciela Manuela i myślę ze może on mógł by Pani w pewien sposób pomóc, Rebecka i bliźniaki nie musieli by o tym wiedzieć. Chciałaby Pani porozmawiać z nim?
-sama niewiem…
-to może ja do Niego zadzwonie i spytam czy mógłby przyjechać do Pani. Proszę mi uwierzyć, kolega jest świetny w tym co robi i na pewno będzie się Pani lepiej czuła.
Lucia jeszcze  chwilkę porozmawiała z Panią Victoria i zeszła do chłopca


-cześć synku!
-cześc Mamusiu! Fajnie, że jesteś chcę Ci coś opowiedzieć, a później zagrasz ze mną w jakąś grę?
-to co chciałeś mi powiedzieć?- spytała domyślając się, że chodzi o Lukasa
-Lukas u mnie był!
-no to super!, jaka miła niespodzianka co?
-no bardzo się ucieszyłem, on chyba też
-pewno jak był chory to ciągle się pytał o Ciebie i nie mógł się doczekać kiedy się zaobaczycie
-Lukas też chciał wiedzieć czy mógłbym wyjść tak na chwilkę na dwór się z nimi pobawic w cieniu co?
-bardzo mi przykro kochanie ale nie możesz
-Mamo tylko troszkę
-skarbie wiesz dobrze ze nie możesz, przeciez możecie się bawic tutaj
-ale to nie to samo
-kochanie rozmawiałam już z Tobą kiedyś na ten temat i wiesz ze naprawde nie możesz, wyjmij jakąś tą grę i zagramy
Chłopcu bardzo zrobiło się przykro, tak by chciał choć przez chwilę się pobawić z kolegą na dworze a nie ciągle tylko w tym pokoiku, jednak ucieszył się, że Mama do niego przyjechała i gra z nim, ostatnio nikt go nie odwiedzał a dziś nie może na to narzekać.
Kobieta grała z Thomasem przez dłuższy czas nawet nie widziała, że czas tak szybko mija. W pewnym momencie zadzwonił jej telefon

daglas89 napisał:

Rebece zaczęła prowadzić lekcje gdy dostała silny Skórcz i aż zgięła się w pół z bólu. Jako pierwsza zareagowała Ana.

-Rebeco co ci jest?
-Chyba  zaczęłam rodzić, sprowadź Lucię!
-Już po nią biegnę.

Dziewczyna wybiegła z sali i skierowała się w stronę gabinetu Lekarskiego. Rebeca chciała podejść ostrożnie do krzesła ale nie dała rady, prawie upadł ale Davide z Marcosem byli szybsi i podtrzymali ją w ostatniej chwili przed upadkiem. Posadzili ją w krześle i czekali aż Ana wróci z Lucia.
Ale dziewczyna miała złe wieści, nigdzie nie mogła znaleźć Lekarki.

-Rebeco nie ma jej w gabinecie ani gdzie indziej.
-To weź mój telefon i zadzwoń do niej! W tym momencie nastąpił następny skurcz. Gdy przeszedł Rebece poprosiła Davide o przysługę:
-Davide! Braciszku idź znajdź Martina i powiedz mu o wszystkim.
-Dobrze siostrzyczko.

-Lucia? Tu Ana, Rebecka zaczeła rodzić! Proszę przyjdź szybko do klasy z historii
-Co? Już? Termin ma na za 2 tygodnie! Ja teraz jestem u Thomasa… zaraz tam będę póki co zawołaj Martina i powiedz, żeby przeniósł ją do mojego gabinetu
-dobrze
-a odeszły jej już wody czy ma tylko skurcze?
-na razie ma tylko skurcze ale mówi ze bardzo ją boli
-Co ile ma skurcze?
-ja… niewiem
-to proszę weź zegarek i patrz na Niego: jak dostanie skurczu to powiedz mi ile trwał i poczekaj do nastepnego i tez mi powiesz kiedy dobrze?


daglas89 napisał:

W tym samym momencie nastąpił kolejny skurcz, oj coś ci się spieszy na ten świat dziecinko pomyślała Rebeca, gdzie ta Lucia, słyszała strzęp rozmowy jaką jej siostra odbywała z lekarką ale nie mogła zrozumieć o co chodzi …

- tak,………. Właśnie jest skurcz
Lucia spojrzała na zegarek 12:47
-i już po… naliczylam jakies 40 sekund
-dobrze to pewnie nastepny skurcz będzie za jakies 20 min w takim razie, nie będę czekala tylko jadę a jak dojadę to mi powiesz co ile były dobrze? Mierz caly czas to bardzo ważne
-dobrze postaram się to zapamiętać
-Ana, to zapisz to na karteczce, ja zaraz będę, już jadę jak coś to dzwoń!
-dobrze dam znać jakby coś się działo

Przepraszam Cię synku ale muszę jechać ciocia Rebecka zaczeła rodzić
-ale fajnie…
-Muszę isć ale Alicia będzie tu cały czas
-no… wolałbym zebys ty została
-wiem skarbie ale naprawde musze jechac, przyjadę jeszcze dzisiaj do Ciebie, daj buziaczka bo muszę iść
Kobieta wyszład z pokoiku chłpoca, wsiadła do samochodu i pojechała do Internatu


Tym czasem w Internacie:
Davide widząc co dzieje się z jego siostra postanowił zawiadomić o tym Martina. Wybiegł z klasy niczym burza i popędził do klasy z fizyki, która znajdowała się nie daleko
-Przepraszam, ze przeszkadzam Martin, ale Rebecka właśnie zaczeła rodzić
-jak to rodzić?
-normalnie u nas w klasie na lekcji
-przepraszam Was na chwilę, zajmijcie się sobą przez chwile- nauczyciel skierował te słowa to klasy, z którą miał zajęcia To choć Davide idziemy do Niej
Męźczyzna jak wszedł do klasy i zobaczył leżącą ukochaną przystanął na chwile, był przerażony tym co się działo. Dopiero po chwili podbiegł do Rebecki
-kochanie oddychaj!- krzyczał Martin
-i co? Gdzie jest Lucia? –dopytywała się przerazona Rebecka
-jest u Thomasa ale już jedzie… Martin mamy przenieść Rebeckę do gabinetu Lucii
-no dobrze a klucze?  Wiem! Jacinta na pewno ma!
-Davide biegniej do kuchni i poproś Jacinte o klucze dobrze?
-tak już ide- odpowiedział chłopak i wyszedł z klasy

Davide wyszedł z klasy ale po chwili zdał sobie sprawę, że on właściwie niewie jak wygląda ta cała Jacina zaczął się więc wracać do Rebecki kiedy zaczepił go Marcos
-Masz te klucze? Znalazles Jacinte?
-Ja… hmm właściwie to ja niewiem jak ona wygląda
-to chodź razem jej poszukamy
Gdy przechodzili korytarzem marcos zauważył Amelię pukającą do pokoju Noireta…
-Co ona od niego chce?- zastanawiał się chłopak –może ona też z nim współpracuje?
-coś mówiłeś, Marcos?
-nie, nie ja tak tylko… mysle
-o to jest właśnie Jacinta- pokazał koledze stojącą nie opodal Jacinte
-Jacinta!
-tak?
-potrzebujemy klucze do gabinetu lekarskiego
-bardzo mi przykro ale nie mogę Wam ich dać, bez zgodzy Lucii, i tak właściwie to po co wam one?
-Lucia się zgodzila sama kazała zanieść tam Rebeckę bo ona właśnie zaczeła rodzić
-w takim razie chodzcie dam otworze wam ten gabinet
Marcos poszedł z Jacintą a Devide pobiegł już do Rebecki i Martina powiedziać ze mogą już przyjść do gabinetu. Martin wziął ukochaną na ręce i zaniósł do gabinetu. Ana ciągle mierzyła odstępy skurczów, nagle jednak zaczeło jej wychodzić co 2-3 minutu przerażone wyjeła telefon i dzowni jeszcze raz do lekarki

-Lucia?, bo z Rebecka cos się dzieje, ma skurcze co 2-3 minuty które trwaja po 70 sekund i coraz bardziej krzyczy ze ja boli
-spokojnie Ana to typowe, zaraz powinny odejść jej wody a jak tylko skurcze troche ustapia to zacznie się już kolejna faza porodu i dziecko zacznie wychodzic, ale to jeszcze pewnie potrwa wiec powinnam zdayc, zaraz będę


..................Chwilę później……………….
Lucia dojechała do szkoły, biegiem udała się do gabinetu lekarskiego, gdzie już czekał na nią Martin z Rebecką i Ana
-Lucia, ma wszytsko na kartce
-bardzo dobrze, świetnie się spisałaś Ana, bardzo Ci dziękuję za pomoc
Ana już miała wychodzić i odwróciła się do drzwi
-Ana? Dziękuję Ci siostrzyczko
-jak chcesz mogę przy Tobie zostać
-jeśli chcesz Rebecko to ja też jestem za będę miała pomocnika a to się przyda teraz
-dobrze niech zostanie ale…Martin proszę Cię wyjdź i zostaw nas same
- Ja chce być przy Tobie, może będę mógł pomóc
-Martin, proszę Cię wyjdź ja wolę żeby Cię nie było teraz tutaj
-ale dlaczego kochanie?
-Martin, niewidzisz, że ona cierpi, jak chce abys wyszedl to proszę Cię uszanuj to
Martin zły, że dziewczyny kazały mu wyjść, posłuchał i poszedł na korytarz
-jakby co to ja będę tu czekał
-dobrze Martin jak będzie po wszystkim to Cię zawiadomię
-spokojnie Rebecko musisz przede wszystkim głęboko oddychać
Lekarka spojrzała na notatki Any, więc teraz widzę już skurcze ustają, poparzyła na Rebeckę, której właśnie odeszły wody. Lucia pomogła się przyjaciółce wygodnie ułożyć, po chwili dodała… masz już pełne rozwarcie dlatego ustały już te częste skurcze. Wiem Rebecko, że miałam podać ci Bupiwakaine- środek znieczulający ale teraz jest już na niego za późno jest w zbyt zaawansowanej fazie porodu, zaraz poczujesz parcie i silne skurcze brzucha, wtedy musisz bardzo mocno przeć
-Lucia, boję się
-spokojnie w tej fazie porodu to normalne, że zaczynasz odczuwać lęk, ale jestem przy Tobie poradzimy sobie, mam też przecież wspaniała pomocniczkę
-aaaaaaałłłłłłłłł
-spokojnie, wszystko jest w porzadku widze już głowkę,  przyj!!!

…………..Po około godzinie starań i ciężkich chwilach dla Rebecki jej córeczka wreszcie przyszła na świat……………..
-Rebecko masz śliczną, na oko zdrową córeczkę-mówiła lekarka przecinając pępowinę i podając dziecko matce- zaraz jeszcze ja zwazymy, zmierzymy i sprawdzimy czy jest na pewno zdrowa
-jest śliczna siostrzyczko!
Lucia wziela na chwilę mała i sprawdziła czy dziecko prawidłowo oddycha, i czy nie ma żadnych powodów do obaw. Po czym umył i wyczyściła dziecko zawijając je i położyła mała proszą Ane by miała na nią oko
-jeszcze chwilę Rebecko i będzie po wszystkim, teraz musisz jeszcze urodzić łóżysko
Nie było to dla niej łatwym wyzwaniem…
-trcisz mnóstwo krwi… muszę Ci podłączyć krew, ale spokojnie będzie dobrze. Lekarka podeszła do szafki wzięła cały zestaw do wkłucia się po czym wzięła z lodóweczki krew i podłączyła ją – zaraz będzie dobrze już kończymy i sobie odpoczniesz
-Lucia, bo… ja się zle czuje
-zaraz będzie dobrze, jestes oslabiona i jeszcze ta utrata krwi, dlatego się zle czujesz
-słabo mi…
-hej! Już koniec zaraz się beedziesz mogła przespać, chcesz przytulić córeczkę?
-tak,
Lekarka podeszła do Any i dziecka poczym położyła dziewczynkę obok Rebecki
-Ana proszę zostań z siostra ja tylko wyjde na korytarz do Martina jak coś to wołaj
-dobrze
-Dziewczyna podeszła do siostry i przytuliła ją
-byłaś dzielna siostra a moja mała siostrzenica jest prześliczna


Tymczasem na korytarzu
-no Lucia już miałem wchodzić i pytać się o Rebeckę, co z nią? Co z dzieckiem?
-nie martw się wszystko dobrze, Masz śliczną córeczkę!
-córeczkę!  MAM CÓRECZKĘ!!!!!! – krzyknał ze szczęścia Martin
-Martin możesz wejść do nich, tylko proszę spokojnie nie męcz Rebecki jest zmęczona musi odpocząć i się przespać a ja w tym czasie zrobie dokładniejsze badania dziecku
-coś nie tak z małą?
-nie, wygląda na zdrową ale trzeba zrobić kilka badań dla pewności zawsze się bada dziecko po porodzie
-dobrze, to ja idę się z nimi zobaczyć
Lucia swtwierdziła, że nie będzie przeszkadzać i zaczeka na korytarzu, Chwilkę później z gabinetu wyszła też Ana
-świetnie sobie poradziłaś, Dziękuję za pomoc!
-nmzc, to wkoncu moja siostra
-tak, ale nie każdy by chciał być przy czymś takim i jeszcze pomagać, nie myślałaś żeby zostać lekarzem?
-lekarzem? Hmm w sumie to nie
-zastanów się myślę, że byś był by z Ciebie znakomity lekarz
-przemyślę to, jeszcze mam trochę czasu

Ostatnio edytowany przez paulax5 (2011-02-05 18:00:32)

Offline

 

#125 2011-02-05 19:21:21

 Villa

Stały bywalec

Skąd: Sercem z Hiszpanii:*
Zarejestrowany: 2010-08-22
Posty: 127
Punktów :   
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Martin wszedł po cichutku do Rebeci, gdy tylko otworzył drzwi, Rebeca spojrzała na niego i się rozpłakała.

- Kochanie? Co się stało? To przeze mnie? Przepraszam, że nie zdążyłem..
- Oj Martin, to nie przez Ciebie, to ze szczęścia, jak Cię zobaczyłam łzy same popłynęły. Mamy śliczną córeczkę, wiesz
- Widzę, kochanie, wiadomo po kim, taka śliczna mama...
- Miło mi to słyszeć.. A Lucas?
- Kochanie, odpoczywaj, nic się nie martw, Lucas przyjdzie zobaczyć siostrzyczkę.
Martin podszedł bliżej, popatrzył na swojego małego aniołka, i nie krył wzruszenia. Wziął małą Oliwkę na ręce i patrzył na nią z taką czułością, jak wtedy, gdy urodził się Lucas. - Moje mały skarb, Kocham Cię. Powiedział szeptem do uszka Oliwii. Podszedł do Rebeci, usiadł obok niej i dał jej maleńką Oliwkę w ramiona.
- Do szczęścia brakuje nam tu jeszcze Lucasa, powiedziała Rebeca.
- Ktoś mnie wołał? Nagle do pokoju wbiegł Lucas..
- Cii.. Powiedział Martin do syna.. Oliwka zasypia, chodź, zobacz swoją maleńką siostrzyczkę.
- A skąd ty się tu nagle wziąłeś, szybki jak błyskawica, zażartowała Rebeca.
- Mamo, byłem za drzwiami, ale Lucia, nie pozwoliła mi jeszcze wejść, więc czekałem, a potem usłyszałem swoje imię, więc jestem
- Chyba wbiegłeś, powiedział Martin, spojrzał na syna i się uśmiechnął. No chodź już, zobacz siostrzyczkę.
Lucas zbliżył się do łóżka Rebeci, spojrzał na maleńką Oliwkę..
- Ale ona śliczna, a jaka malutkaa.
- Tato ja też taki byłem?
- Oczywiście kochanie, każdy jak się urodził był taki malutki.
Lucas ciągle wpatrywał się w maleńką Oliwię..
- Rebeco, kochanie, a ty jak się czujesz, z tego szczęścia, nawet nie zapytałem, przepraszam.
- Cóż, jestem trochę wykończona, ale szczęśliwa, szczęśliwa, że nasza córeczka jest już z nami
- Ja również, i jest jeszcze coś..
- Coś mnie ominęło? Zdziwiła się Rebeca?
- No jeszcze nie, zresztą bez Ciebie by to było niemożliwe. Mówię o naszym ślubie, w końcu zostało już tylko 10 dni, aż zostaniesz moją żoną
- Ślub, Boże jak to zleciało, aż nie mogę uwierzyć, że to już.. Za 10 dni..
- Nigdy nie zapomnisz tego dnia, obiecuję, wręcz przyrzekam, będzie to Twój dzień. Kocham Cię
- Ja Ciebie też
- No a teraz, damy wam odpocząć, odwiedzimy was później, prawda Lucas?
- Tak szybko..
- Obiecuję, że następnym razem będziemy trochę dłużej, mamusia jest teraz zmęczona i musi odpocząć, twoja siostrzyczka też.
- No dobrze, pa mamo, pa siostrzyczko.
- Do zobaczenia kochanie, przyjdziemy później, a teraz odpoczywaj
- Do zobaczenia Martin, pa Lucas


http://i1238.photobucket.com/albums/ff488/thalia51/Banery%20-Tapety/Beznazwy-1kopia-10.png

Offline

 

#126 2011-02-06 22:33:18

 daglas89

Boss

Skąd: z Pomorza :D
Zarejestrowany: 2010-10-04
Posty: 1414
Punktów :   26 
WWW

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Gdy Martin i Lukas wyszli z gabinetu Luci kobieta postanowiła się na chwile zdrzemną odłożyła mała Oliwkę do łóżeczka i położyła się powrotem do łóżka i usnęła.

-----Po godzinie -------

Rebeca obudziła się ze snu i zauważyła że jej przyjaciółka siedzi przy biurku i uzupełnia jakieś papiery.

-Hej nad czym tak ślęczysz?
-O widzę że już się obudziłaś.
-Tak zmęczyło mnie to wszystko i usnęłam jak suseł od razu.
-Nie dziwie ci się. Jak to Martin wszystko przyjął?
-On? Jak zwykle szczęśliwy a Lukas zafascynowany siostrą.
-To dobrze. Jak się czujesz?
-Dobrze chodź wszystko mnie boli.
-Widzę że mała śpi to dobrze.
-Tak na szczęście jeszcze jest grzeczna zobaczymy na ile.

Kobieta nie skończyła jeszcze tego mówić gdy jej córeczka zaczęła płakać. Kobiety spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem.

-Chyba ktoś zgłodniał.
-Chyba tak.

Rebece ostrożnie wstała z łóżka i wzięła  córeczkę w ramiona.

-Mój cukiereczek zgłodniał.

Rebece ostrożnie przestawiła mała do piersi a ta zaczęła ją ssać.

-Widzę że masz doświadczenie.
-Trochę tak, pomógł kur przygotowawczy i lubiłam patrzeć jak mama karmi bliźniaki ciekawie to zawsze wyglądało.
-To dobrze że się na niego zapisałaś.
-Też tak sądzę, ale Martin nie chciała ale zmusiłam go do tego.
-Oj jestem ciekawa co wymyśliłaś z tego powodu.
-Że odejdę od niego i nigdy nie zobaczy dziecka, podziałało jak zimny prysznic.
-Oj cwany lis z ciebie.
-Wiesz czasami trzeba nimi wstrząsnąć żeby zrozumieli że źle postępują. Na niego podziałało, chociaż bym od niego nie odeszła za bardzo go kocham.
-Wiem że go kochasz, widać to z daleka i życzę ci szczęścia. Ja nie mam szczęścia do facetów.
-Nie martw się Lucia znajdziesz jeszcze tego odpowiedniego faceta, musisz w to uwierzyć.
-Trzymam cię za słowo.
-To trzymaj. Chce jak najlepiej dla ciebie przyjaciółko
-Dziękuje. A właśnie chciała cię o coś spytać.
-Mów o co chodzi ?

Dryn Dryn

-Przepraszam cię muszę odebrać.
-Dobrze dokończymy naszą rozmowę później.

Gdy Lucia wyszła z gabinetu żeby porozmawiać przez telefon do środka wślizgnęło się jej rodzeństwo.

-Hej.
-Cześć siostrzyczko, pokaż tą kruszynę  -odparł Davide.
-Właśnie ją karmie z oglądanie musisz zaczekać jakiś czas
-Dobrze, ja się czujesz ?
-Jestem trochę zmęczona ale szczęśliwa.
-Mama o ty wie? -chciała wiedzieć Ana
-Nie i pod żadnym pozorem nic jej o tym nie mówicie chce zrobić jej niespodziankę. Jak będzie się pytać czemu nie przychodzę to powiedzcie że mam pełno roboty.
-Dobrze jak chcesz, ale się uciesz z tego.
-Wiem a teraz mówicie o co chodzi bo nie tylko o waszą siostrzenice.
-Skąd wiesz że o coś nam jeszcze chodzi?  - zdziwił się Davide.
-Bo za dobrze was znam. Wiedź o co chodzi?
-Dobrze już dobrze mówię o co chodzi. Chodzi o to że Ana wyczytała w myślach  Marcosa że planują nam zrobić przyjęcie powitalne i się zastanawiamy czy na nie pójść.
-A czemu nie macie na nie pójść? Chyba chcecie poznać bliżej nowych znajomych?
-Tak chcemy ale, to nie będzie już niespodzianka.
-A nie możecie udawać że jesteście zszokowani?
-Możemy – odparła Ana
-No to nie widzę problemu żebyście poszli na tą imprezę powitalną i dobrze się bawili.
-Naprawdę się zgadzasz?
-Tak nie mam nic przeciwko temu a co myśleliście inaczej?
-No nie ukrywam że myślałem że się nie zgodzisz  - odparł Davide.
-Braciszku ja nie jestem naszym ojcem który zabraniał wam chodzi na różne imprezy czy spotkania ze znajomymi. Uważam że powinniście przebywać dużo czasu z rówieśnikami a nie zamknięci w pokoju. Wiedź idźcie na imprezę.
-Dziękujemy  - krzyknęło chórem rodzeństwo.
-Ciszej – odparła Rebeca ale w tym samym momencie obudziła się Oliwka która usnęła podczas karmienia.
-Przepraszamy, nie chcieliśmy ja obudzić.
-Nic się nie stało, teraz przynajmniej możecie ja trochę ponosić.
-Ja chce  -odparła Ana.

Rebece podała dziecko siostrze i pokazała jak ma trzymać mała.

-Jaka ona śliczna, strasznie podobna do ciebie - odparł Davide.
-Dziękuje za komplement

-Cześć rodzinko – usłyszeli od drzwi.

-Cześć kochanie
-Cześć szwagierku,
-Hej Martin.
-Widzę kochanie że pielgrzymki się tutaj przewijają dzisiaj.
-A jak, wszyscy chcą zobaczyć mała. Wychodzisz gdzieś?
-Tak właśnie przyszedłem w tej sprawie co ciebie. Coś trzeba dokupić dla małej?
-Tak kilka rzeczy. A tak większość mam u siebie w pokoju.
-A co?
-Wózek, łóżeczko, wanienkę i nosidełko do auta. Nie było czasu wcześniej kupić.
-Naprawdę tylko to?
-Tak myślę że na razie tak.
-Dobrze to jadę do miasta będę wieczorem. Pa kochanie, cześć dzieciaki.
-Pa skarbie, uważaj na siebie

I mężczyzna wyszedł z gabinetu Luci.

-Jaki on troskliwy zauważył Davide
-Wiesz co braciszku czasami aż za bardzo.

Rebece spojrzała na siostrę która chodziło z jej córką w ramionach i zdziwiła się że mała śpi.

-Jak ty to zrobiłaś że raz dwa zasnęła?
-Wiesz mam się ten urok.
-Właśnie widzę, odłóż ją do łóżeczka i zmykajcie się przygotować na ta imprezę.
-Dobrze to już uciekamy.
-I nie pic mi alkoholu i nie wracać późno w nocy do domku.
-To wtedy gdzie mamy zostać w Internacie? Gdzie będziemy spać?
-Połóżcie się u mnie, pokoju jest na razie wolny albo śpijcie u nich w pokojach.
-Okej,  dziękujemy.
-Nmzc Miłej zabawy
-Pa.
-Pa.

Po jakimś czasie po wyjściu bliźniaków wróciła Lucia.

-Przepraszam cię że to tak długo trwało ale Thomas gorączkuje i musiałam Alicji wszystko dokładnie wytłumaczyć.
-Nic się nie stało.  Jak się czuje i o czym chciałaś  wcześniej ze mną rozmawiać? ….

Ostatnio edytowany przez daglas89 (2011-02-07 20:48:53)


http://img26.imageshack.us/img26/8362/ii2ao.jpg



http://img526.imageshack.us/img526/2978/rebecamartinilukas.jpg



"Primero fue la luz, luego empezaron los crímenes "

Offline

 

#127 2011-02-06 23:31:55

 Krisztian

Rzecznik forum

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-29
Posty: 458
Punktów :   

Re: Gra, w której tworzymy fabułę związaną z Internatem.

Marcos nie miał czasu zbyt dobrze poznać rodzeństwo Rebeci, więc razem z przyjaciółmi wymyślili powitalną imprezę u nich w pokoju.
Poszedł w tej sprawie do Elsy.
- Elsa, bo...mam sprawę. - zaczął Marcos.
- Słucham Marcos. Tylko szybko, bo zaraz mam lekcje. A Ty razem ze mną. - powiedziała.
- Tak, wiem. Chodzi o to...bo, Rebeca przywiozła tutaj swoje rodzeństwo... - zaczął.
- Tak...
- ...i Oni się tutaj jeszcze nie zadomowili, więc pomyślałem, że może mógłbym razem z resztą zorganizować im taką imprezę powitalną? - pytał Marcos.
- A przy okazji byście się świetnie zabawili?
- No, nie ukrywam....ale to dla nich ma być. Elsa....
-