Nie zauważyłam takiej zabawy więc ja zaproponuję
Propozycja jest taka: piszemy wiersz
Czyli przykład
Osoba 1 (zaczynająca) pisze jeden wers np
Za górami za lasami
Osoba 2 i każda kolejna po dwa wersy (pierwszy ma rymowac sie z ostatnim z poprzedniego komentarza) np
za siedmioma dolinami
żyła sobie raz dziewczyna
Osoba 3:
Nazywała się Halina
I właśnie z powodu tego
Osoba 4:
Raz ze sklepu spożywczego
Ukradła kilo słoniny
Osoba 5:
Bo tak mają już Haliny ............ etc.... taki spontan
czyli rymy parzyste zaczynam
W pewnym mieście pod Lublinem...
Offline
Moderator
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
Offline
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
Offline
Moderator
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
Offline
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
Offline
Moderator
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
Offline
Stały bywalec
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Ostatnio edytowany przez karolka_z_braniewa (2013-08-16 00:58:31)
Offline
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Offline
Moderator
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Dawaj z nami, kolego!
Mario spojrzał zaciekawiony
Offline
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Dawaj z nami, kolego!
Mario spojrzał zaciekawiony
i stanął jak wryty, zdziwiony
bo jak on sie znalazł w Lublinie?
Offline
Moderator
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Dawaj z nami, kolego!
Mario spojrzał zaciekawiony
i stanął jak wryty, zdziwiony
bo jak on sie znalazł w Lublinie?
Skoro był przed chwilą w Londynie?
To musiały być jakieś czary
Offline
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Dawaj z nami, kolego!
Mario spojrzał zaciekawiony
i stanął jak wryty, zdziwiony
bo jak on sie znalazł w Lublinie?
Skoro był przed chwilą w Londynie?
To musiały być jakieś czary
Albo miał wielkie omamy
I gdy się tak w lwa pod Zamkiem wpatrywał
Offline
Moderator
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Dawaj z nami, kolego!
Mario spojrzał zaciekawiony
i stanął jak wryty, zdziwiony
bo jak on sie znalazł w Lublinie?
Skoro był przed chwilą w Londynie?
To musiały być jakieś czary
Albo miał wielkie omamy
I gdy się tak w lwa pod Zamkiem wpatrywał
Włosy z głowy sobie wyrywał!
Bo jak to możliwe, że ten lew
Offline
W pewnym mieście pod Lublinem
Mieszkał Ojciec z synem.
Mieli wiele wspólnego,
nawet piłkarza ulubionego.
Pewnego dnia na mecz się wybrali
ale że kasy ze sobą nie brali
zaczepili po drodze dresa znajomego
ale nic nie otrzymali od niego.
Zrezygnowali więc z pójścia na mecz
I wrocili do domu, wstecz
Jednakze cos ich zatrzymało
bo strasznie zagrzmiało.
Schowali się pod drzewem
idąc za pięknym śpiewem.
Aż tu nagle niespodzianie
Mario Casas przed nimi stanie
A oni tak do niego:
Dawaj z nami, kolego!
Mario spojrzał zaciekawiony
i stanął jak wryty, zdziwiony
bo jak on sie znalazł w Lublinie?
Skoro był przed chwilą w Londynie?
To musiały być jakieś czary
Albo miał wielkie omamy
I gdy się tak w lwa pod Zamkiem wpatrywał
Włosy z głowy sobie wyrywał!
Bo jak to możliwe, że ten lew
Ma na sobie czyjąś krew
A do tego pod jego łapą
Offline