Wieczerza trwała do późnych godzin wieczornych. Każdy, kto wstawał od stołu był w wyśmienitym nastroju. Po godz 22 Elsa zagoniła dzieciaki do łóżek a i starsi uczniowie rozeszli się do swoich pokoi. Obsługa kuchenna zabrała się za sprzątanie sali.
Sandra, Hector i Lucia byli ostatnimi, którzy opuścili salę, gdyż do końca chcieli się nacieszyć świątecznym klimatem. Wchodzili powoli po schodach, gawędząc o minionym dniu.
Lucia poszła w stronę swojego gabinetu a Hector szukał klucza do pokoju, co szło mu wyjątkowo trudno, biorąc pod uwagę to, ze trzymał na rękach Samuela.
-No, dalej... -Mruczał pod nosem otwierając drzwi. Nareszcie się udało.
Nagle stało się coś, przez co mało nie upuścił na ziemię malca.
-Hector... -Usłyszał słaby głos Sandry.
Odwrócił się w jej stronę,w chwili gdy powoli osunęła się na ziemię.
-Boże, Sandra, co się dzieje?! -Szybko wbiegł do pokoju, położył dziecko w łóżeczku i wybiegł an korytarz.
-Lucia, Lucia!!! -Krzyczał. Na szczęście kobieta nie zdążyła jeszcze wejść do swojego pokoju i usłyszała krzyk mężczyzny. Szybko przybiegła.
-Co się dzieje?
-Szybko, pomóż mi, Sandra zemdlała. Musimy ją wnieść do pokoju...
Oboje wciągnęli nieprzytomną kobietę i położyli na łóżku.
-Lucia, co z nią? Czy to przez to, co się stało rano...? Powiedz mi? Raz ją już straciłem, nie mogę po raz drugi.
Lucia spojrzała na niego.
Ostatnio edytowany przez Julia25 (2011-01-02 15:23:13)
Offline
-Hector, ja... zbadalam ta zawartosc strzykawki choc juz wczesniej bylam prawie 100% pewna co jest w srodku jest to bardz rzadki wirus CeHV, tzw. małpi wirus pracowalam kiedys w laboratorium wiec mialam z tym stycznosc, normalnie zarazenie nim jest prawie nie mozliwe. Jest trudny do zdiagnozowania dlatego jest to w 70% smiertely wirus jednak na szczescie Sandra sie tylko ukula a nie wstrzyknieto jej tego w zwiazku z czym do organizmu prawie nic sie nie dostalo. Za kilka godz powinno wszystko wrocic do normy a teraz bedzie troszke slaba i moze wymiotowac, na wszelki wypadek podalam jej antidotum jakby do organizmu przedostalo sie zbyt duza ilosc wirusa
-ale skad on sie tu wzial?- spytal przerazony Hector
-nie mam pojecia ale ewidentnie ktos chcial sie kogos pozbyc i to dla nigo byl ten wirus
Hector podszedl do Sandry a Lucia wyszla z ich pokoju
Ostatnio edytowany przez paulax5 (2011-01-02 15:32:22)
Offline
Martin starał się uśmiechać i zachowywać podczas Wigilli tak jakby to były kolejne, normalne święto. Ale nim nie było. Wiedział, że siedzi przy jednym stole z mordercami. Starał się bacznie każdemu obserwować jednocześnie nie zwracać na siebie uwagi. Nie chcąc nawet myśleć o tym co się działo dzisiaj w lesie i tak jako jedyny rzucił mu się w oko Noiret. Był bardzo mało rozmówny i w dodatku nic nie jadł.
Mój głos: Noiret.
Offline
Maria była bardzo zadowolona z wigilli "wreszcie troche spokoju". Postanowila jeszcze zajrzec do synka dac mu prezent od siebie.Poszla do jego pokoju.
-Ivan, moge na chwile?
- Jasne, wejdz.
-Mam dla Ciebie maly upominek, chcialam bys zawsze mial przy sobie cos ode mnie - i podala mu male pudeleczko w ktorym byl lancuszek z wisiorkiem w ktorym byly dwa zdjecia - Marii i zastepczej matki Ivana
- Ona byla dobra kobieta.. chciala mi ciebie oddac, ale Noiret ja zabil..Chce bys zawsze o mnie i o niej pamietal- powiedziala i przytulila syna.
- Napewno bede pamietał o niej. o tobie nie musze bo mam ciebie na codzien
- Ivan uwazaj na siebie prosze, niebezpiecznie teraz jest..
- Masz jakies podejrzenia mamo?
-Mam, ale poki nei sprawdze wszystkiego nie chce nikogo oskarazac ponownie. Trzymaj sie swoich przyjaciół. Reszcie nie ufaj..-po czym opuscila pokoj.
Offline
Kobieta powoli odzyskiwała przytomność.
-Hector... -wyszeptała do pochylającego się przy niej brata.
-Ćccsssss, nic nie mów, jesteś bardzo słaba.
-Co... Co mi się stało?
Hector zawahał się przez chwilę. Nie, nie powinien mówić jej prawdy.
-To tylko zwykła grypa. Byłaś bardzo osłabiona po pobycie w podziemiach i masz słaby układ odpornościowy.
Kobiecie coś zaświtało w głowie.
Ale... ale to nie przez to... tę strzykawkę?
-Nie, spokojnie. to był tylko wypadek. Możesz czuć się źle przez najbliższe godziny, ale to minie. -Uśmiechnął się do niej. -Teraz spróbuj zasnąć, ja przypilnuję Samuela. Będę cały czas przy tobie, gdybyś czegoś potrzebowała.
Sandra zamknęła oczy a Hector usiadł w fotelu. Miał nadzieję, ze Lucia się nie myliła i ten poranny incydent nie będzie miał jakiś przykrych skutków. Ciągle się zastanawiał kto położył tam tę strzykawkę i dla kogo był przeznaczony wirus.
Mój głos: Victoria
Ostatnio edytowany przez Julia25 (2011-01-02 15:46:23)
Offline
Stały bywalec
Wkrótce po uroczystościach wigilijnych Lucas udał się do swojego pokoju aby trochę odpocząć. Atmosfera rozluźniła się i każdy wydawał się cieszyć i dobrze bawić. No prawie wszyscy za wyjątkiem Hectora który co chwilę odchodził od stołu aby gdzieś zadzwonić a za każdym razem kiedy wracał był bardziej podenerwowany, co więcej Lucas miał okazję przyjrzeć się mu od tyłu i w pewnym momencie zdał sobie sprawę co przypominała mu ta postura - postać będącą na zewnątrz przy palącej się swastyce. Lucas był tego prawie pewien. "Czy po to Hector zorganizował wigilię aby uśpić czujność wszystkich?"- zastanawaił się Lucas. Poza tym wciąż nie dawały mu spokoju jakie Hector wypowiedział w kuchni do tajemniczej osoby...Co to wszystko może znaczyć?
Mój głos: Hector
Ostatnio edytowany przez Oranjezicht (2011-01-02 18:43:47)
Klieb raqda la tqajmux
Offline
Stały bywalec
Krisztian napisał:
- Amaia, zabójców jest trzech. Wybrać jednego jest trudno, a co dopiero wytypować całą trójkę. Ostatnio wszyscy mówią o Hectorze. Nawet Paula o nim ostatnio ma nienajlepsze zdanie.
Sądzę, że coś za tym może się kryć... W końcu dzieci nie kłamią, i wyczuwają złe osoby.
Chyba jednym z Ottoxu jest Hector. - odpowiedział Marcos.
- Hector ? Ten dobry dla dzieci człowiek ? - zapytała Amaia.
Marcos tylko spojrzał się na Amaię z wymowną miną.
Amaia została sama w pokoju. Nie mogła uwierzyć w to, co powiedział jej Marcos. Czy on na prawdę podejrzewa swojego wujka, czy tylko mnie podpuszcza Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby to był Hector. Muszę sobie to wszystko dokładnie przemyśleć i poukładać w głowie.
Amaia zasnęła. Ze snu wyrwały ją odgłosy dochodzące zza okna. Wyjrzała przez okno i zobaczyła Noireta wsiadającego do samochodu. Ale gdzie on jedzie? Teraz, kiedy wszyscy będą Świętować.
Mój głos: Noiret
Offline
Vicki przerażona po śmierci Caroliny nie wiedziała co ma ze sobą zzrobić. Wszyscy wokół niej giną.
- Kto to może być?! Są 3 osoby, nie mogą rzucać się w oczy, to na pewno ci których uważamy za dobrych.
Mój głos : Hector
Offline
Lucia wyszla od Hectora i Sandry i szla do swojego gabinetu. Gdy weszla do srodku zobaczyla ze jedna z szuflad jest nie domknieta.
-przeciez ja zwsze zamykam wszystko na kluczyk-powiedziala do siebie
Po ostatnim wlamaniu Lucia postanowila zastawic pulapke i poprosila Rebece o zainstalowanie w jej gabinecie podsluchu. Przypomniawszy sobie o nim udala sie do Rebecki
-Czesc Rebeco wlasnie zobaczylam ze ktos grzbal mi w szufladzie
-zaraz zobaczymy co sie nagralo
Rebeca wlaczyla komputer i sluchaly nagrania
-nic nie slychac same trzaski i huki
-poczekaj Lucio moze zaraz cos bedzie
Nagle uslyszaly dzwonek telefonu
-ja znam ta melodie.... to telefon Hectora
W tym momencie Lucia byla w szoku, wyszla od Rebecki i poszla do siebie aby to wszystko przemyslec
MOJ GLOS: HECTOR
Ostatnio edytowany przez paulax5 (2011-01-02 18:15:40)
Offline
-Marcos-zawolala za przebiegajacym chlopakiem Maria - mam cos dla Ciebie, znalazlam ta paczke w kuchni pod stolem, musiala przyjsc jakis czas temu ale ktos ja zrzucil.
-Dzieki Maria.
Marcos zaskoczony tym ze dostal paczke, poszedl do swojego pokoju ja otworzyc. w srodku byla kaseta od kamery. Z kaseta byla karteczka - "Nie wszystko jest takie jak sie wydaje, nie kazdy jest tym kogo udaje" -Przykro mi, Amelia.
Zdziwiony Marcos zawolal reszte przyjaciół, poakzal im kartke i kasete, postanowili ja odrazu obejrzec. To co zobaczyli przerazilo ich. szybko zawolali rozmawiajace niedaleko Marie,Rebece i Lucie
-szybko musicie t ozobaczyc!!!
Gdy wszyscy usiedli Ivan puscicl film jeszcze raz.
-O mój Boze! To Hector rozmawiający z Wulfem!! Umowili sie ze bedzie 3mal na uboczu Sandre i Samuela dopoki nie beda znow im potrzebni! i ma pozbyc sie kazdego ktory zblizy sie do rozwiazania zagadki Ottoxu a potem morderstw!O matko z cóka..Jak on mogl zdradzic wlasna siostre!! sukinsyn!
- Co za drań! a udaje takiego dobrego!!! Nikt by nie pomyslal ze to on morduje!
- CO MY TERAZ ZROBIMY??!!
Wszyscy z przerazeniem myslali o przyszlosci!
-Zabije drania! za to co zrobil Juli!
-Za Carol i Amelie!Idziemy Ivan!! Damy mu nauczke!
-Nie! Chlopcy czekajcie! On moze wam zrobic krzywde! Martin przylapal go przeciez z bronia! zreszta skoro on morduje to ma pewnie nie jedna! musimy meic plan!
-Usiadzmy wszyscy spokojnie i pomyslmy.
-Pamietacie te jego zadrapania na szyji? To napewno Julia sie bronila! Znacie ja, nie pozwolilaby tak latwo odebrac sobie zycia! Walczyla!! - wtracila sie Vicky.
-Taa i przypomnijcie ze niby przypadkiem to on znajdywal zawsze ciala - dodal Marcos.
Glos na Hectora
Ostatnio edytowany przez Larita (2011-01-02 18:05:50)
Offline
- Świnia. Zdechnie w podziemiach! - krzyczał Marcos z Ivanem.
- Biedna Julia, Carol i Amelia...nikt by nie sądził, że on może być zły. - powiedziała Maria.
- A Paula tak go uwielbia, wręcz kocha. - powiedział zdruzgotany Marcos. Muszę jakoś odseparować ją od Hectora. Nie mogą więcej się widywać.
- Pomogę Ci w tym. Wymyślimy Pauli jakieś zajęcie, albo będzie mi pomagać. Damy radę. - powiedziała Maria.
Dziewczyny słuchały ze zdumieniem wszystkiego......
Po chwili ciszy....
- Czyli tak jak podejrzewałam - Hector jest z Ottoxu. - odpowiedziała Vicky.
- A ja Ci nie wierzyłam i zastanawiałam się jak to jest możliwe, że podejrzewasz tak bliską Ci osobę. - płakała Amaia.
- Nic się nie stało. Da się to naprawić. - odpowiedział Marcos.
- Teraz zapłacą za to co wyrządzili, putaaaaaa. - krzyczał Ivan.
- Spokojnie, spokojnie. Zemsta na chłodno lepiej smakuje. - odpowiedziała Maria.
Wszyscy wkurzeni, a jednocześnie zasmuceni siedzieli w pokoju.....
Ostatnio edytowany przez Krisztian (2011-01-02 18:47:57)
Offline
Paula wbiegła do pokoju.
-Marcos kogo nazywasz świnią?
-Paula ile razy mówiłem że nie ładnie wchodzić bez pukania i podsłuchiwać.
-Ale Marcos inaczej nikt mi nic nie mówi. Muszę sobie jakoś radzić.-odpowiedziała Paula.
Maria, Ivan i Marcos wybuchli śmiechem.
-Paula kochanie-zaczęła Maria-czy często ostatnio widujesz Hektora?
-To on jest świnią? Bo słyszałam jak tak o nim mówiła Elsa. Ostatnio nie bo jest bardzo zajęty tak mówił. Nie opowiada mi bajek na dobranoc. Tęsknie za nim.
-Na szczęście masz mnie i ja zawsze chętnie ci opowiem bajkę.-powiedział Marcos-a co do Hektora to może faktycznie jest zajęty i najlepiej będzie Paula jak nie będziesz mu przeszkadzać.
Marcos postanowił nie mówić Pauli o swoich podejrzeniach. Wymyślił małe kłamstewko aby sisotra nie zbliżała się do Hektora
Moj głos:Hektor
Offline
Po incydencie z zasłabnięciem Sandry, Nora postanowiła bliżej przyjrzeć się uczestnikom kolacji.
-ktoś tu nieźle kombinuje, pomyślała Nora. Odeszła od stołu i udała się w kierunku pokoju Rebecki. Ta na szczęście była u siebie.
-mam pewne podejrzenia, to całe zasłabnięcie...sama nie wiem, może nie do końca to było zwykłe omdlenie. Kobieca intuicja podpowiada mi, że kryje się za tym grubsza sprawa. Musimy dokładniej ją obserwować, pytanie czy w ogóle jest u siebie.
-masz rację, musimy to sprawdzić.
W tym momencie kobiety udały się do pokoju Sandry. Nie było jej tam.
-dlaczego mnie to nie dziwi? Zapytała ironicznie Nora
-chodźmy do Lucii- zaproponowała Rebecka
Gdy kobiety szły do pani doktor, spotkały Lucię na korytarzu
-nie wiesz przypadkiem gdzie jest Sandra? Zapytała Nora
-powinna być u siebie, jasno jej powiedziałam, że powinna odpoczywać- odparła Lucia
-otóż nie ma jej tam- krótko rzuciła Rebecka
- nie chcę się powtarzać, ale... "A nie mówiłam?" Coś tu nie pasuje, to wszystko nie trzyma się kupy.
Po rozmowie Nora, Lucia i Rebecka skierowały się do jadalnie gdzie kolacja dobiegała końca
Głos na: Sandra
Offline